- Dzięki współpracy z Uniwersytetem Technologiczno-Przyrodniczym, każdy może do nas zajrzeć i dotknąć nauki - powiedziała Małgorzata Jasińska, prezes Family Parku.
<!** Image 2 align=right alt="Image 118602" sub="Profesor Ciekawski oczarował najmłodszych robiąc ogromne bańki mydlane Fot. Miłosz Sałaciński">Na chwilę przed uroczystym otwarciem panował jeszcze mały rozgardiasz. Wchodzili ostatni goście, dzieci rozglądały się dookoła... Nic dziwnego, bo było na co patrzeć - przyciągające wzrok kolorowe urządzenia, kryjące tajemnice różnych dziedzin nauki. Kto to wszystko zbudował? - Głównie studenci, z różnych kierunków naszego uniwersytetu - mówi dr Mścisław Śrutek z UTP. Od pomysłu do otwarcia minęło około pół roku. W proces budowy zaangażowało się około 30 żaków, oraz... - Sporo zagadnień konsultowaliśmy z dziećmi. Na przykład ściągałem swoje brzdące, żeby zobaczyć, co im się podoba. Ciekawe, że każdy podbiegał do innego urządzenia. Co oznacza, że dla każdego malucha jest coś, co przyciągnie jego uwagę - mówi naukowiec.
<!** reklama>Dowiedziałam się, że w nowej sali wszyscy żądni wiedzy mogą sami doświadczać i odkrywać tajemnice z optyki, mechaniki, akustyki i chemii.
Przerwano nam rozmowę uroczystym otwarciem i już za chwilę wszyscy udaliśmy się do nowej sali. Na schodach powitał nas dziwny zapach i opary dymu. - To chemicy - usłyszałam szepty i nagle znaleźliśmy się w ich pracowni... A, tam kilkoro studentów ubranych w białe fartuchy, oraz zabawny Profesor Ciekawski we własnej osobie. Inscenizacja miała na celu przybliżenie laikom, o co chodzi w tym wszystkim - co kryją tajemnicze maszyny i tuby, które ustawiono w sali.
<!** Image 3 align=right alt="Image 118602" sub="Wiktorii najbardziej spodobały się kulki Newtona
i odważnik, który mogła bez trudu podciągnąć do góry Fot. Miłosz Sałaciński">Do odkrywania sprzętów studenci zaangażowali dzieci i goście z minuty na minutę robili się jakby bardziej odprężeni i uśmiechnięci. Później przyszedł czas na samodzielne myszkowanie po nowym miejscu. Z zabawek korzystali nie tylko najmłodsi. Wszyscy obecni spoglądali z zaciekawieniem na ceicz, której kropelki, po zetknięciu z powietrzem zmieniały się w małe ciała stałe, czy wielką misę z kołem hula-hop, do robienia ogromnych baniek mydlanych. Wszystkie urządzenia musiały kosztować wykonawców sporo pracy i inwencji.
- Zaczęliśmy od zera, a wczoraj pracowaliśmy do późnej nocy, żeby osiągnąć taki efekt - mówi Artur z wydziału Mechaniki i Budowy Maszyn UTP. Wychodząc z pracowni, spotykam na schodach dwie młode mamy i pytam o wrażenia. - To świetna sprawa dla dzieci, które bawiąc, chcą się także czegoś nauczyć - mówi jedna z nich, a druga dodaje. - No i niezła zabawa dla dorosłych.