Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaatakował sąsiada samurajskim mieczem i zlecił jego inwigilację

Marcin Rybak
Marcin Rybak
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Szymon Starnawski /Polska Press
- Czuję się opuszczony przez państwo, zostawiony sam sobie – mówi nam pan Piotr ze Zgorzelca, ciężko poraniony mieczem samurajskim przez sąsiada. Do incydentu doszło w lipcu. Teraz wyszło na jaw, że pan Piotr – już po tragicznych zajściach - był inwigilowany przez detektywów. Był nawet ofiarą prowokacji z ich strony. Raport detektywów trafił do obrońcy sprawcy napadu. Czy to możliwe, żeby aresztowany mężczyzna od miecza kazał śledzić swoją ofiarę?

Jeleniogórski adwokat mecenas Jerzy Janik wykorzystał raport detektywów w sądzie, gdy na początku października decydowało się czy należy przedłużyć areszt dla Mariusza D. Na początku lipca rzucił się on z mieczem na pana Piotra, mieszkającego w Zgorzelcu lekarza – chirurga. Doktor mówi dziś, że ledwo uszedł z życiem. Ma poranione palce – kciuki bo zasłonił się rękoma przed ciosem. Gdyby nie to jest pewien, że by zginął.

Co wynika z raportu detektywów przekazanego sądowi? Ano, że pan Piotr jest w dobrym stanie na tyle, że może przyjmować w prywatnym gabinecie. Detektyw dał się zbadać, podając się za pacjenta. Dostał receptę. Ale leków nie wykupił, receptę i paragon za lekarską wizytę mecenas Janik przedstawił sądowi. Razem ze zdjęciami z ukrycia wykonywanymi przez detektywów. Sąd jednak areszt przedłużył.

Doktor Piotr jest zdumiony akcją inwigilacji go. Ma żal do prokuratury, że śledztwo trwa długo. A śledczy traktują podejrzanego bardzo łagodnie. Bo usłyszał zarzut ciężkiego uszkodzenia ciała doktora. Zdaniem pana Piotra powinno to być usiłowanie zabójstwa. Dlatego uważa właśnie, że państwo zostawiło go samego sobie.

Rzecznik jeleniogórskiej Prokuratury Okręgowej Tomasz Czułowski przekonuje, że zarzut wynika z zebranych w sprawie dowodów. Śledztwo jednak wciąż trwa i wciąż prokuratura bada wszelkie okoliczności sprawy. Zarzut więc może się zmienić jeśli pozwoliłby na to nowe dowody. Mecenas Janik nie chciał z nami rozmawiać. Bo – jak mówi – nie został do tego upoważniony. Stwierdził, że nie odpowie na żadne nasze pytanie.

Do zdarzenia doszło 8 lipca. Podejrzany dziś mężczyzna przyszedł na posesję pana Piotra zwrócić uwagę, że jest zbyt głośna muzyka. Doszło do sprzeczki, pan Piotr został uderzony pięścią. Po chwili zobaczył mężczyznę z mieczem, który zadaje cios. Zdążył zasłonić się rękoma. Miecz samurajski uszkodził tętnicę, oba kciuki, nerwy i kość w jednym z palców.

- Rany nie zagoiły się do końca i palce nigdy nie wrócą do pełnej sprawności – mówi nam pan doktor. Owszem, bada pacjentów w gabinecie, wypisuje recepty, nawet prowadzi samochód. Ale nie jest w pełni zdrowy. - Trzymam kierownicę tą częścią kciuka, która mnie nie boli - opowiada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zaatakował sąsiada samurajskim mieczem i zlecił jego inwigilację - Gazeta Wrocławska