Podobnych sygnałów dociera do redakcji „Expressu” coraz więcej. Telefonują właściciele nieruchomości, ale przede wszystkim - administratorzy wspólnot mieszkaniowych.
- Dostaliśmy z Miejskich Wodociągów i Kanalizacji pismo i oświadczenie, w którym mamy wykazać całkowitą powierzchnię utwardzoną znajdująca się na ogrodzonym terenie wspólnoty - opowiada jeden z Czytelników. - Sytuacja u nas akurat wygląda tak, że mamy część, na której znajdują się kratki ściekowe dla deszczówki, ale mamy też utwardzony chodnik, z którego nie ma odpływu do sieci - woda wsiąka z niego w glebę w naturalny sposób. Pytanie, dlaczego mamy podawać metraż tego chodnika, a nie jest mały, a potem za niego płacić prawie cztery złote od metra kwadratowego?
Inny problem to licznik do pomiaru deszczówki. - Istnieją takie, na co wskazuje pismo z Wodociągów - słyszymy. - Nasza pani administrator telefonowała w tej sprawie do spółki, ale okazało się, że nikt tam o niczym takim nie słyszał, nawet nie potrafi wskazać producenta... To po co proponuje nam się takie rozwiązanie?
Uzyskamy ważne informacje od ZUS. O co chodzi?
Opłaty od deszczówki wprowadzono w Bydgoszczy trzema uchwałami pod koniec ubiegłego roku. Dla indywidualnych odbiorców przygotowano trzyletnią karencję - na razie nie płacą. Ma to być czas dla MWiK na przygotowanie się do operacji pobierania opłat.
W praktyce na razie wygląda to tak: - Za tymi uchwałami w budżecie miasta zapisano rezerwę w kwocie 1 mln zł na pokrycie dopłat za mieszkańców i 6,4 mln zł na opłaty z tytułu odprowadzania ścieków z wód opadowych lub roztopowych do kanalizacji za jednostki podległe miastu - wyjaśnia Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta Bydgoszczy. - Z tytułu jednostek przekazano do tej pory 305 tys. zł, a z tytułu dotacji za mieszkańców - nieco ponad 100 tys. zł. Środki przekazywane są na konto MWiK po wystawieniu noty księgowej. Pieniądze z opłat nie są zatem należne miastu, ale spółce.
Co jednak z nieszczęsnymi i mało jasnymi oświadczeniami, które Wodociągi nakazują wypełniać?
- Jeżeli chodnik przynależy do działki danej nieruchomości i odprowadzane są z niego ścieki opadowe do sieci kanalizacji deszczowej należącej do MWiK, to wielkość ta objęta jest opłatą - przypomina Marek Jankowiak, rzecznik spółki, i wyjaśnia: - W przypadku gdy na nieruchomości występują powierzchnie utwardzone, np. chodniki, z których nie są odprowadzone ścieki z wód opadowych, wówczas powierzchnie te nie podlegają opłacie i nie powinny być wykazywane w załączonym oświadczeniu. Tu najlepszą wiedzę ma najczęściej administrator nieruchomości czy właściciel posesji i on ma prawo określić wielkość powierzchni podlegającej opłacie. W sprawach budzących wątpliwości mamy prawo weryfikować takie ustalenia.
- Niestety - oświadczenie takiego wyjaśnienia nie zawiera - przypominają zarządcy wspólnot.
Kliknij poniżej i czytaj dalej na drugiej stronie.
Jak się okazuje, spółdzielnie mieszkaniowe płacą też tylko za te powierzchnie, z których odprowadzane są ścieki z wód opadowych lub roztopowych do sieci zarządzanej przez MWiK. - Reguluje to umowa, która zawiera ustalenia po wspólnej weryfikacji wielkości powierzchni podlegającej opłacie - przypomina Marek Jankowiak.
Zalet liczników mierzących deszczówkę nie trzeba zachwalać. - Byłoby to sprawiedliwe rozwiązanie - mówią administratorzy.
Nowe nazwy bydgoskich ulic. Oto propozycje ranych PiS [LISTA]
Marek Jankowiak tak tłumaczy stanowisko MWiK: - To jest inwestycja, którą poczynić musi właściciel nieruchomości i to on musi mieć wiedzę na temat urządzenia. MWiK może jedynie pomóc we wskazaniu odpowiedniego przepływomierza w ramach pomocy, którą obiecał… Każdy zainteresowany instalacją takiego urządzenia administrator lub właściciel powinien zatem zwrócić się do nas z wnioskiem o wydanie warunków technicznych dla konkretnego obiektu.
Trzeba przypomnieć, że zgodnie z przepisami opłata za zagospodarowanie wód opadowych ma trafiać do przedsiębiorstwa Polskie Wody. Tymczasem odpowiedzialność za zagospodarowanie wód opadowych pozostaje po stronie gmin. To nie-sprawiedliwe - podkreślają samorządowcy.
