- Przesłuchaliśmy 34 osoby, niektóre dwukrotnie, w tym 18 uczestników dyskoteki - mówi rzecznik Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego, dr Mieczysław Karol Naparty, jeden z członków nadzwyczajnej komisji rektorskiej, powołanej do wyjaśnienia okoliczności wypadków, do których doszło na terenie kampusu uczelni.
Nie wiadomo, czy raport zostanie upubliczniony. Jego „właścicielem” jest Ministerstwo Nauki, na którego życzenie powołano komisję. Opracowanie liczy około 10 stron i zawiera wnioski oraz spostrzeżenia, dotyczące organizacji oraz przebiegu imprezy.
- Może nawet zależałoby nam na upublicznieniu raportu, ale musimy być w tej kwestii ostrożni. Nie jesteśmy, jako komisja, organem prawnie umocowanym i nie wykluczamy, że nagłośnienie naszych spostrzeżeń mogłoby się dla nas skończyć pozwami o zniesławienie - dodaje dr Naparty.
Pewne jest, że komisji udało się potwierdzić to, o czym zresztą informuje też prokuratura: że jedne z drzwi ewakuacyjnych były podczas dyskoteki zamknięte.
- Można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że gdyby były otwarte, do tragedii by nie doszło - mówi rzecznik UTP.
- Ta okoliczność jest znana prokuraturze - potwierdza Adam Lis z Prokuratury Bydgoszcz-Północ. - Sprawdzimy, jaki to miało wpływ na zdarzenie i dlaczego drzwi nie otworzono. Prokuratura wyjaśnia również, czy firma ochroniarska użyła gazu pieprzowego. - Część świadków potwierdza, że gazu użyto. Nie wiemy tylko: po czy przed wypadkami - dodaje prokurator Adam Lis.
Przypomnijmy, do tragedii na dyskotece Start Party, otwierającej rok akademicki na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy, doszło dwa tygodnie temu, 15 października. Zginęły dwie osoby, kilkanaście odniosło obrażenia. W szpitalu przebywa nadal 20-letnia studentka. Jak informuje prokuratura, młoda kobieta nie odzyskała przytomności, oddycha za pomocą respiratora. Jej stan jest krytyczny.