Po wielkim szaleństwie na auta, które sprowadzaliśmy z Niemiec, Francji i Belgii nadchodzi moda na te z Wielkiej Brytanii. Używane samochody są tam dużo tańsze.
Problemem jest tylko kierownica po prawej stronie. Według ekspertów, mało kto zorientował się do tej pory, ile można zarobić na eksporcie starych aut z Anglii do krajów Europy Wschodniej.
Nie ma więc tam jeszcze konkurencji w tej dziedzinie, a ceny kilkuletnich samochodów są bezkonkurencyjne. Import opłaca się nawet mimo konieczności przełożenie kierownicy na lewą stronę, dodatkowych przeróbek oraz po doliczeniu kosztów przewozu auta.
- W jednym z bydgoskich warsztatów samochodowych widziałem sprowadzonego z Anglii opla omegę z 1998 roku, z pełną wersją, wycenionego na 5900 zł. Za taki sam samochód z kierownicą po lewej stronie musiałbym zapłacić ponad 25 tysięcy złotych - opowiada pan Jarosław, szef marketingu w jednej z bydgoskich firm.
Przeróbka takiego samochodu nie jest wcale taka prosta i tania. Nie wystarczy przełożyć tylko samą deskę rozdzielczą, kierownicę i pedały. Pseudoprzeróbkę można wprawdzie wykonać nawet za niecałe dwa tysiące zł, ale nikt takiemu kierowcy nie może zapewnić bezpieczeństwa.
– Wielkość przeróbek zależy od modelu samochodu. Fachowa modernizacja, w zależności od samochodu, kosztuje od 3 do 5 tysięcy złotych, ale za niektóre nowsze modele można nawet zapłacić 10 tysięcy złotych - tłumaczy Joachim Radke, mechanik z warsztatu samochodowego.
- Właśnie sprowadziłem volkswagena passata z 1997 roku. Przeróbka kosztowała mnie 7 tysięcy złotych, ale i tak mi się opłaciło. Obliczyłem, że na kupnie tego auta zaoszczędziłem około 8 tysięcy złotych - twierdzi pan Sebastian z Bydgoszczy.