- Formuła miast partnerskich, choć przez lata zmieniana, ciągle się nie wyczerpała - mówi Joanna Zataj-Ross, pełnomocniczka prezydenta Bydgoszczy ds. współpracy międzynarodowej.
Nie ma już, poza rocznicowymi, kurtuazyjnych spotkań delegacji miast partnerskich, dziś stawia się na wizyty studyjne: spotkania ekspertów w danej dziedzinie, tak by wzajemnie się od siebie uczyć, wymieniać doświadczeniami.
"Dziupla samochodowa" pod Bydgoszczą. Dwie osoby zatrzymane [zdjęcia]
Przykład? Właśnie zakończyła się konferencja (zdalna) organizowana dla zaprzyjaźnionych miast przez nasze niemieckie miasto partnerskie - Mannheim. Włodarze rozmawiali o palących i jak się okazuje wspólnych problemach, takich jak: zmiany klimatu, budowanie społeczeństwa obywatelskiego czy skuteczna komunikacja z mieszkańcami.
- Wspólna okazała się też kwestia tego, że na miasta spada coraz więcej obowiązków, także finansowych, tymczasem głos ich mieszkańców (a w miastach żyje przecież znaczna część populacji) nie wszędzie w odpowiednim stopniu jest brany pod uwagę przez władze centralne czy agendy UE lub ONZ. Konferencja miała na celu wypracowanie wspólnego stanowiska w sprawie obecnej sytuacji w Europie - mówi Joanna Zataj-Ross.
Bydgoszcz ma podpisaną umowę o stosunkach partnerskich z 12 miastami na trzech kontynentach: dwoma azjatyckimi: Ningbo i Pawłodar), jednym północnoamerykańskim - Hartford oraz dziewięcioma europejskimi: Czerkasy, Kragujevac, Krzemieńczuk, Mannheim, Patras, Perth, Reggio Emilia, Wilhelmshaven i Pitesti.
Współpraca z włoskim Reggio Emilia rozpoczęła się już na początku lat 60. (umowę podpisano w 1962 r.), natomiast z serbskim (ówcześnie jugosłowiańskim) Kragujevacem na początku 70. (umowa z 1971). Na początku lat 90. miasto podpisało umowy partnerskie z kolejnymi miastami: Mannheim (1991), Hartford (1996), Pawłodar (1997), Perth (1998), Czerkasy (2000), Krzemieńczuk i Patras (2004), Ningbo (2005) oraz Wilhelmshaven (2006), i z Pitesti (2007). Być może lista się wydłuży, np. o któreś z węgierskich miast.
- W ostatnich dziesięcioleciach zmieniło się myślenie o umowach partnerskich i niejako odwrócona została kolejność nawiązywania relacji: dziś wiemy, że najcenniejsze są te budowane powoli, a umowa o partnerstwie powinna być etapem kończącym wzajemne poznawanie swoich potrzeb i możliwości, nie rozpoczynającym - przekonuje Joanna Zataj-Ross.
Chodzi przede wszystkim o relacje między ludźmi: członkami organizacji pozarządowych z partnerskich miast, muzykami, naukowcami, studentami itd. To nie tylko gwarant trwałego związku, ale i pomysł na to, jak przekazywać sobie wiedzę, a niekiedy i walka ze stereotypami. - Czasem dochodzi do krzywdzących uogólnień. Kiedy na przykład w świat poszła informacja o kolejnych ustawach przyjmowanych przez polski rząd, usłyszeliśmy od naszego greckiego partnera, że nie podoba mu się styl polityki polskiego rządu. Było nawet widmo rozluźnienia współpracy. Niektórzy partnerzy pytali nas już o to, czy my także jesteśmy jednym z tych miast, które przedstawia się jako „strefa wolna od LGBT". Za każdym razem relacje ratuje rozmowa i konkretne argumenty: „przecież się znamy, wspólnie realizujemy antydyskryminacyjne projekty, wiecie, że mamy rade ds. równego traktowania - tak jak my".
Gosia Gałkowska, trenerka personalna z Bydgoszczy, zachwyca ...
To pokazuje też, że samorządy potrafią pracować wspólnie niezależnie od wielkiej polityki. Podobnie mogłoby być z węgierskim miastem, jeśli do podpisania umowy o partnerstwie w najbliższym czasie dojdzie.
Jakie miasta mogą zostać miastami partnerskimi Bydgoszczy? Warunkiem są podobieństwa, które dają pewność, że między miejscowościami, a właściwie między ich mieszkańcami, będzie mogła nawiązać się wartościowa współpraca, czyli mówiąc prosto- nie zabraknie tematów do obgadania: bo np. dane miasto rozwija się w dziedzinie muzyki, bo jest miastem nadrzecznym, bo działa tam uniwersytet czy liczne organizacje pozarządowe itp.
- Chcemy wymieniać się wiedzą. Kiedyś to polskie miasta, czy ogólnie: miasta z Europy Środkowej były postrzegane przez Niemcy trochę jak młodsi bracia, dziś ta perspektywa się zmienia. Kiedy my goniliśmy Zachód, choćby budując drogi, inwestując w nowoczesne rozwiązania w miastach, np. energetyczne, Niemcy to wszystko już mieli. Dziś okazuje się, że w niektórych dziedzinach jesteśmy krok do przodu i to my możemy podawać przykłady innowacyjnych rozwiązań urbanistycznych. Inaczej jest np. z ukraińskimi miastami, dla nich - na niektórych polach - chcemy być przewodnikami - mówi Joanna Zataj-Ross.
Co robimy z partnerami?
- Miasto od lat, współfinansując projekty o charakterze międzynarodowym, zaprasza mieszkańców – organizacje pozarządowe, środowiska młodzieżowe, instytucje kultury i osoby indywidualne do współpracy w zakresie tworzenia relacji ze społecznościami z zagranicy, w tym szczególnie z miast partnerskich Bydgoszczy.
- Najbardziej aktywne są na tym polu środowiska młodych ludzi, czego dowodem mogą być np. liczne wspólne przedsięwzięcia kulturalne, tożsamościowe z młodzieżą z Ukrainy, ze szkockiego Perth, z Kragujewca w Serbii czy z niemieckiego Mannheim. Dbamy o to, aby rezultaty wspólnych działań były prezentowane mieszkańcom – aby koncerty, przedstawienia teatralne, debaty, wystawy odbywały się w ogólnodostępnych przestrzeniach miejskich i były bezpłatne.
