Spotkanie promocyjne książki „Szpieg CIA w polskim Sztabie Generalnym” zorganizowali Związek Żołnierzy Wojska Polskiego oraz Bellona - wydawca tego opracowania. W sali konferencyjnej „Zawiszy” z autorem ksiązki - emerytowanym generałem Franciszkiem Puchałą spotkało się kilkadziesiąt osób.
[break]
Od czasów Wrocławia
Generał Puchała znał płk. Kuklińskiego z czasów pracy w Sztabie Generalnym. - Nie można oprzeć się wrażeniu, że wokół postaci Kuklińskiego narosło wiele mitów i legend - mówi. - Przypisuje mu się niebywałe osiągnięcia. Ja mam uzasadnione podejrzenia, że było inaczej.
W swej książce generał Puchała stara się prześwietlić życiorys późniejszego agenta CIA od najmłodszych lat, czyli służby wojskowej we Wrocławiu. Wskazuje na duże prawdopodobieństwo, że już w czasach studiów w Szkole Oficerskiej, Kukliński związany był z PRL-owską Informacją Wojskową, która wyszkoliła go na współpracownika, a później z wywiadem wojskowym.
Najpierw był Wietnam
Autor „Szpiega CIA” kwestionuje, jakoby Kukliński sam zgłosił się do Centralnej Agencji Wywiadowczej podczas rejsu jachtem do jednego z portów zachodniej Europy.
- Kukliński był członkiem Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie - mówi Franciszek Puchała. - W mojej opinii, to wtedy został zwerbowany przez Amerykanów.
Generał wskazuje, że w Sztabie Generalnym Kukliński nie miał dostępu do informacji, które rzekomo później udostępnić miał CIA.
- Koordynował prace związane z przygotowaniem stanu wojennego w 1981 roku - wyjaśnia generał. - Między bajki można włożyć to, że sprzedał Amerykanom informacje o siłach zbrojnych ZSRR. Miał wiedzę o naszej armii, zapewne również o części sił ówczesnego Układu Warszawskiego. Jednak Rosjanie nie ufali nikomu, nawet sojusznikom i informacji o swojej armii strzegli jak oka w głowie.
Na podstawie dostępnych dziś źródeł generał stawia tezę, że Kukliński współpracował nie tylko z CIA, ale i wywiadem zachodnioniemieckim - BND.