https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z górką pod górkę

Jarosław Reszka
Dariusz Bloch
Żar leje się z nieba, więc dla ochłody porozmawiajmy o nartach. Parę lat temu sprawiłem sobie biegówki. Na początku współpracy trochę się poróżniliśmy, ale potem pokochaliśmy. Wiadomo, kto się czubi, ten się lubi. Fakt, zimy u nas nietęgie, zwłaszcza śniegu nam skąpią. Dlatego ostatniej zimy udało mi się pokochać z biegówkami tylko raz.

Już następnego ranka uczucie stopniało wraz ze śniegiem. Ale rok wcześniej prześmiganych na nartach dniówek zebrałem blisko trzy tygodnie, ostatni raz człapiąc po mokrym śniegu w lany poniedziałek. A warto podkreślić, że ani razu jeszcze nie korzystałem z profesjonalnie szykowanych tras z wytyczonymi torami. Jeżdżę po leśnych duktach, które zaczynają się za płotem mego domu. By na takim dukcie nie pozdzierać siebie i sprzętu, śniegu musi być sporo.

Wniosek z mych narciarskich przygód taki, że z zimami w naszym klimacie nie jest jeszcze tak źle, by nie opłacało się inwestować w zimową rekreację. Szkoda, że w tym względzie optymizmu brakuje Maciejowi Zegarskiemu, przewodniczącemu Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki w Radzie Miasta Bydgoszczy. Piszę o tym nie w kontekście biegania na nartach, lecz minizjazdu, które oferuje myślęcińska górka.

Domyślam się, że radnego Zegarskiego, jako człowieka bogatego z domu i bogatego w polityczne koneksje nie tylko z Radkiem Sikorskim, stać na uprawianie narciarstwa na alpejskich lodowcach. Jest jednak cała rzesza mniej ustawionych miłośników desek z okolic Bydgoszczy, którym wystarczyć musi raz do roku wypad w polskie góry, a w zwykłe zimowe weekendy szukanie namiastek narciarskich emocji w Unisławiu, Fojutowie, Szwajcarii Kaszubskiej, a najlepiej - bo najbliżej - na myślęcińskiej górce.

Dlatego klimatyczny sceptycyzm radnego Zegarskiego (wypowiedź dla „Expressu” sprzed paru dni: „Rozważyć trzeba wielkie inwestycje w stok. Dziś nie widzę dla nich uzasadnienia, bo przy tak krótkich zimach nie ma szans, by inwestycje się zwróciły”) uważam za tani wykręt.

Jeśli bowiem mówimy o wielkich czy choćby większych inwestycjach w myślęcińską górkę, to nie powinniśmy myśleć tylko o poprawie funkcjonowania tego, co ten stok już oferuje. Ważniejsze wydaje się wymyślenie, jak wlać w górkę życie w miesiącach, gdy śnieg nie pada, a temperatura nie spada poniżej zera.

Kibice skoków oglądali pewnie tydzień temu zawody z cyklu Letnie Grand Prix w Wiśle. Wielki sukces Polaków oglądały tłumy ludzi, świetnie się przy tym bawiąc. Mniej rodaków zdaje sobie sprawę, że na igielicie można się też bawić czynnie - oczywiście nie na skoczni. Mamy w kraju kilka dobrze wyposażonych obiektów do uprawiania zjazdu po igielitowym stoku. Bodaj największy z nich wcale nie leży w górach, tylko w stolicy. Całoroczny Stok Narciarski „Szczęśliwice” oferuje trasę o długości 227 m przy różnicy poziomów 44 m, czyli ma zbliżone parametry do stoku w Myślęcinku.

Nieco mniejsze obiekty z igielitową nawierzchnią funkcjonują także w Bytomiu (Dolomitowa Sportowa Dolina), w SkiParku w Bystrej Śląskiej oraz w MaltaSki w Poznaniu (stok główny ma tam długość 150 m i szerokość od 15 do 30 m, z dwoma wyciągami - krzesełkowym i talerzykowym, które w godzinę zdolne są wysłać w górę ponad półtora tysiąca osób). Wytrawny narciarz na takim stoku zbytnio się nie najeździ, ale snowboardowiec już tak. Może więc zamiast utyskiwać, że taki mamy klimat, uciekniemy w Myślęcinku do przodu i zafundujemy sobie igielitową atrakcję. która będzie na siebie zarabiać bez względu na pogodę?

Jako narciarski biegacz, nie zjazdowiec, mogę tylko ubolewać, że igielitowych tras dla wąskich desek raczej się nie doczekam. Ale może kiedyś w leśnym parku powstanie trasa dla nartorolek. Tę dyscyplinę od biedy można nawet uprawiać w zwykłych parkach. Niedawno podziwiałem pewnego bardzo technicznie zaawansowanego nartorolkarza w parku w środku Katowic. Sunął z prędkością rowerzysty, odbijając się długimi kijami do biegania w stylu dowolnym. Warunek dla takiej rekreacji to równa i szeroka nawierzchnia, by sunąc z prędkością 20 km/godz., nie wpaść na staruszkę lub matkę z dzieckiem. W parku Kochanowskiego takiej jazdy bym nie zaryzykował, za to Myślęcinek wydaje się dla nartorolkarzy wymarzonym miejscem. Może więc warto pomyśleć o wypożyczalni takiego sprzętu? Nowe nartorolki w sklepie kosztują bowiem słono - około tysiąca złotych.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski