Bydgoska zawodniczka w meczu z AZS AWF Katowice strzeliła 3 bramki. Te trafienia zadecydowały o zdobyciu przez KKP Max-Sprint tytułu mistrzyń Polski.
To spotkanie zapewne zapamiętasz na długo.Na parkiecie byłaś nie tylko bohaterką meczu. Byłaś jednocześnie kapitanem złotej drużyny.
W tym turnieju świetnie się czułam pod względem mentalnym i motorycznym. Grając z opaską kapitana starałam się mobilizować koleżanki do gry, a w chwilach przestoju lub kryzysu zachęcałam, by nie zatraciły bojowości i waleczności. Zadowolona jestem, że w decydującym meczu dołożyłam cegiełkę do zwycięstwa i dzięki moim trafieniom do siatki powróciłyśmy z Sosnowca ze złotym medalem. Jest to mój największy sukces w dotychczasowej karierze.<!** Image 2 align=none alt="Image 202554" sub="Gabriela Sass (z prawej) Fot. Archiwum/Nadesłane">
Na boisku występujesz w linii pomocy. W macierzystej drużynie za konkurentki masz bardziej doświadczone, bardziej ograne partnerki: Natalię Sieradzką i Dominikę Machnacką...
Taka sytuacja dodaje mi animuszu, więcej energii i ognia. Cały czas nie spoczywam na laurach. Wiem o tym, że muszę nad sobą pracować, poprawić techniczne błędy, a odczas gry powinnam zachować więcej spokoju i opanowania.
Obecnie jesteś w reprezentacji Polski do lat 19. Jakie wrażenia miałaś podczas pobytu na Węgrzech w czasie eliminacji do mistrzostw Europy?
Start w tej imprezie dla mnie był ogromnym wyróżnieniem i wyzwaniem. W jednym z meczów (wygranym z Litwą 9:0 - przyp. słac) strzeliłam pierwszą swoją bramkę. A kiedy zagrano Mazurka Dąbrowskiego, byłam ogromnie wzruszona. Czułam wówczas, że adrenalina skacze mi w górę. Szkoda tylko, iż nie udało nam się zakwalifikować dalej. To znaczy do ćwierćfinałów. <!** reklama>
Byłyście jednak blisko celu.
Nasze nadzieje przekreśliła porażka 2:3 w ostatnim pojedynku z Węgierkami, kiedy to gola straciliśmy w ostatniej minucie.
Od dwóch lat występujecie w ekstralidze. Jakie mecze z tego okresu wspominasz najlepiej, a o jakich chciałabyś najszybciej zapomnieć?
Na pewno te zwycięskie, z tegorocznej batalii - z Pogonią Women Szczecin 2:1, GOSiR-em Piaseczno 5:0, AZS UJ Kraków 3:0. Zwłaszcza ten z Pogonią był przełomowym, gdyż nigdy w ligowych rozgrywkach nie pokonałyśmy szczecinianek. A to przecież drużyna z aspiracjami do miejsce na podium. Co do drugiej części pytania - to porażka u siebie z Mitechem Żywiec 2:3 i pechowa w Koninie z wicemistrzyniami Polski Medykiem także 2:3. Tam w końcowych sekundach straciłyśmy gola.