Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wywiad z Andrzejem Wroną, siatkarzem Delecty

Marcin Karpiński
W niedzielę (godz. 20) i poniedziałek (18) w Bydgoszczy pierwsze mecze w grze o finał PlusLigi! Kibice odliczają już godziny, a „Express Bydgoski” pyta Andrzeja Wronę, środkowego Delecty, o szanse w półfinałowych meczach z Asseco Resovią Rzeszów.

W niedzielę (godz. 20) i poniedziałek (18) w Bydgoszczy pierwsze mecze w grze o finał PlusLigi! Kibice odliczają już godziny, a „Express Bydgoski” pyta Andrzeja Wronę, środkowego Delecty, o szanse w półfinałowych meczach z Asseco Resovią Rzeszów.
<!** reklama>

Jak wiele w grze o finał będzie zależeć od umiejętności siatkarskich, a jak wiele od odporności psychicznej?
Na początku po naszej stronie jest przewaga własnego boiska. Niesieni dopingiem kibiców będziemy w uprzywilejowanej pozycji. Więcej umiejętności ani my, ani Rzeszów już nie nabędziemy. Wszystko będzie więc zależało od dyspozycji dnia. Od tego, który zespół zagra lepiej i popełni mniej błędów. Myślę, że jesteśmy w trochę lepszej sytuacji. Już osiągnęliśmy historyczny w dziejach klubu sukces i nie podchodzimy do tych meczów pod ogromną presją. Ekipa z Rzeszowa jest natomiast zbudowana po to, żeby zdobyć mistrzostwo Polski. I sądzę, że to bardziej ona staje pod ścianą. Aczkolwiek z presją też potrafi sobie radzić, co udowodniła ze Skrą Bełchatów.

Zaimponowała Panu Resovia w tych właśnie spotkaniach, które rozstrzygnęła na swoją korzyść w stosunku 3:2?
To była powtórka z zeszłorocznego finału, z zastrzeżeniem, że jeszcze bardziej zacięta. Na przestrzeni dwudziestu trzech setów rzeszowianie spisali się trochę lepiej. Ale szczerze mówiąc, bardziej zaimponował mi Bełchatów, który podnosił się w beznadziejnych sytuacjach, gdy przegrywał 0:2 w meczach i 0:2 w setach grając u siebie. I doprowadził do piątego pojedynku, w którym znowu musiał się odbić od 0:2 w setach.

Jak Pan zapamiętał mecze z Resovią w tym sezonie?

W lidze w zasadzie gładko wygraliśmy (3:1 u siebie - dop. red.) i przegraliśmy (0:3 na wyjeździe). Wyrównany bój stoczyliśmy z kolei w Pucharze Polski, w którym, co warto pamiętać, w połowie pierwszego seta straciliśmy naszego kapitana Wojciecha Jurkiewicza i przegraliśmy tylko dwoma punktami w tie-breaku. To na pewno zwiastuje wielkie emocje w niedzielę i poniedziałek w hali „Łuczniczka”.

Czy to wyjątkowo mocna drużyna?

Ma silną ławkę i praktycznie mogłaby stworzyć dwie szóstki, które walczyłyby o podobne cele w PlusLidze. Ten klub dysponuje także nieporównywalnie większymi od nas pieniędzmi. Ale na szczęście pieniądze nie grają. Liczy się zespół, panująca w nim atmosfera i pod tym względem jesteśmy w czołówce ligi. Jeszcze w takim zespole, jaki mamy  w tym roku, nie pracowałem. Nie czuję żadnego zmęczenia i nie mogę już się doczekać meczów w półfinale, gdyż nie osiedliśmy na laurach!

Czy zdaje Pan sobie sprawę, że ewentualnym awansie do finału, może być Pan tak samo popularny, jak inne Wrony w tym kraju? Mam na uwadze dziennikarza telewizyjnego „Hirka” Wronę, korespondenta TVN w USA Marcina Wronę i słynnego pilota Tadeusza Wronę...
Nie wiem, co by musiało się stać, żebym był tak samo znany... Może,  ale odpukać!, musiałby wybuchnąć pożar w „Łuczniczce” i ja ratując wszystkich ludzi, wyprowadziłbym ich na zewnątrz. Grono osób interesujących się siatkówką jest mniejsze, aniżeli tych, którzy codziennie oglądają „Wiadomości”, „Fakty” i „Teleexpress”. Zatem, taka popularność mi nie grozi...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!