<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/blazejewski_krzysztof.jpg" >Według zapewnień bydgoskiego ratusza, a i reklamy emitowanej w lokalnej telewizji, Wyspa Młyńska jest wizytówką miasta, a jej przeobrażenia dokonane w ostatnim czasie powinny mieszkańców zachwycać. Akurat zarówno jedno, jak i drugie stwierdzenie zdecydowanie mija się z prawdą w ocenie wielu bydgoszczan. Skąd zatem taki ton (samo)chwały płynący z bydgoskiego ratusza? Wyjaśnienie jest proste. Już niedługo wybory samorządowe. Czas zatem pochwalić się osiągnięciami. Zawsze znajdą się tacy, którym można wmówić, że A jest B i tacy, którzy na wyspę nie dotrą, ale prezydentowi uwierzą na słowo. Dobrze pamiętam zapewnienia na wiosnę, że w tym roku imprez na Wyspie nie będzie, bo... musi urosnąć trawa. Przez całe lato trawa nie urosła (dlaczego - trudno zrozumieć), a jesienią pojawiła się w postaci rolowanych gotowych trawników. Nawet powstała akurat na wrześniowe chłody sztuczna plaża.
<!** reklama>Za szumnie zwany amfiteatr gospodarzom wyspy powinno być wstyd. Kiedy znajomym spoza Bydgoszczy pokazałem tę budowlę, o mało nie pękli ze śmiechu. Teraz w Bydgoszczy impreza goni imprezę, nie tylko zresztą na wyspie. Zapowiedzi ich są szumne i dęte, np. Dni Dziedzictwa czy Festiwal Światła. A praktyka? „Bydgoszcz tego jeszcze nie widziała” - pod takim hasłem miał się odbyć w weekend rewelacyjny pokaz oświetlenia centrum miasta. Cóż, nawet nie powinno dziwić, że „gwiazdkowe” girlandy świateł na Długiej, cztery drzewka na Starym Rynku wykonane z chińskich świeczek choinkowych i kilka kolorowych reflektorów pod skarpą Opery Nova tak szumnie były zapowiadane. Wiadomo, idą wybory. A wyborcza może być nie tylko kiełbasa, ale i wyspa...