Druga fala kulminacyjna na Wiśle przesuwała się wczoraj przez województwo mazowieckie. Meteorolodzy zapowiadają bardzo złą pogodę.
Dziś i jutro w całym kraju spodziewane są gwałtowne burze. Synoptycy ostrzegają, że miejscami może spaść nawet do 40 mm wody na metr kwadratowy. Spodziewać się można również silnego wiatru i gradu. - Mówimy głównie o opadach punktowych, stąd przewidzenie ich jest niezwykle trudne, w zasadzie niemożliwe - stwierdzili podczas wczorajszej konferencji prasowej specjaliści z IMGiW. Podali jednak, że najgorszej sytuacji można spodziewać się na zachodzie i południu kraju. Przypomnijmy, że ulewa, która kilka dni temu nawiedziła Warszawę, spowodowała wiele podtopień i sparaliżowała miasto.
Wczoraj do stolicy doszła fala kulminacyjna na Wiśle, była ona niższa od tej, którą zapowiadali hydrolodzy - woda podeszła do poziomu 7,5 metra (zapowiadano ok. 7,8 m; stan alarmowy wynosi 6,5 m). Problemem nie jest jednak wysoki poziom wody, a przesiąknięte wały, które mogą nie wytrzymać naporu Wisły. Taka groźba pojawiła się w nocy z wtorku na środę na przesiąkającym Wale Zawadowskim, gdzie na długości ponad 600 metrów ułożono około 30 tysięcy worków z piaskiem.
<!** reklama>Woda ponownie zalewa miejscowości położone w gminach Słubice i Gąbin (pow. płocki) - m.in. Świniary, Nowy Więczmin, Więczmin Polski, Borków, Troszyn Nowy i Troszyn Polski. Znów konieczna była ewakuacja ludzi i zwierząt. To właśnie na wysokości Świniar 23 maja Wisła przerwała wał, tworząc później ponadstumetrową wyrwę. Zalanych zostało około 6 tysięcy hektarów ziemi, ewakuowano tysiące osób. Służby miały zbyt mało czasu, by załatać megadziurę. Stąd podjęto decyzję o zbudowaniu wału opaskowego. W pewnym momencie - z powodu zbyt wysokiego poziomu wody - z akcji wycofano ludzi, a wielkie worki z piaskiem i gruzem zrzucały już tylko śmigłowce. Udało się jedynie zabezpieczyć brzegi wyrwy - tak, by się nie powiększała, oraz spowolniono napływ wody na zalewane tereny.
Na wielką wodę szykowali się wczoraj mieszkańcy Płocka. Fala kulminacyjna na Wiśle miała dotrzeć do miasta w nocy ze środy na czwartek. Pierwsza linia obrony lewobrzeżnej części miasta znajduje się jednak kilka kilometrów w górę rzeki - w Dobrzykowie, gdzie w maju, po przerwaniu wału w Świniarach, zbudowano zaporę. Obroniła ona sam Dobrzyków oraz płocką dzielnicę Radziwie (saperzy w okolicach Dobrzykowa wysadzili wówczas też część wału, dzięki czemu sporo wody wlało się z powrotem do rzeki). Jeśli poziom Wisły w tych rejonach będzie zgodny z prognozami hydrologów, prowizoryczna zapora powinna wytrzymać.
Wczoraj na tamie we Włocławku zmniejszono zrzut wody, co pomoże nieco spłaszczyć falę kulminacyjną, która przejdzie przez województwo kujawsko-pomorskie.