https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wyskoczył niczym Filip z konopi

Marek Fabiszewski
Po zakończeniu wczorajszego meczu w Janikowie nad stadionem pokazała się śliczna tęcza. Niestety, nie zaświeciła ona dla piłkarzy Unii. Miejsce w II lidze wywalczyła Warta Poznań.

Po zakończeniu wczorajszego meczu w Janikowie nad stadionem pokazała się śliczna tęcza. Niestety, nie zaświeciła ona dla piłkarzy Unii. Miejsce w II lidze wywalczyła Warta Poznań.

<!** Image 2 align=right alt="Image 56241" sub="Miny janikowian Piotra Nowosielskiego i siedzącego Piotra Jacka, po ostatnim gwizdku sędziego, mówią same za siebie / Fot. Tadeusz Pawłowski">Gdy II-ligowi piłkarze Unii Janikowo w pierwszym barażowym meczu na boisku III-ligowej Warty Poznań wywalczyli remis 1:1 (prowadzili nawet wtedy do 87 minuty), wydawało się, że wczorajszy rewanż będzie tylko formalnością.

Tymczasem sytuacja w dwumeczowej rywalizacji bardzo szybko się skomplikowała, bo III-ligowcy na boisku Unii zdobyli prowadzenie już w 7 minucie.

Jednak już dwie minuty poźniej była okazja do odrobienia strat. Po faulu w polu karnym na Pawle Nowosielskim sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy.

I tu zaczął sie prawdziwy dramat janikowskiej drużyny. Nie wiedzieć czemu do piłki podszedł Damian Staniszewski, który według zapewnień trenera Andrzeja Wiśniewskiego na pomeczowej konferencji, nie był wyznaczony do wykonywania ewentualnej „jedenastki”.

Zawodnik przed wykonaniem rzutu karnego, gdy goście wykłócali się jeszcze z sędzią, strzelił piłkę dla hecy do pustej bramki. A potem już w prawdziwej próbie sił próbował strzelić technicznie w swój lewy róg, zawieszając piłkę nad bramkarzem. Łukasz Radliński jednak spokojnie wybronił ten słaby strzał.

<!** reklama left>Reakcja trenera Unii Janikowo była prawie natychmiastowa. W 15 minucie Damiana Staniszewskiego nie było już na boisku.

Andrzej Wiśniewski tak potem wytłumaczył swoją decyzję: - Przełomowym momentem tego meczu było niepodpowiedzialne podejście jednego zawodnika, który zlekceważ klub, swoich kolegów z boiska i kibiców na trybunach. On nie był wyznaczony do rzutów karnych, mamy w drużynie bardziej doświadczonych piłkarzy. Do tej pory ani ja, ani inni zawodnicy nie wiemy, jak to się stało. A zdjąłem go, bo nie mogę trzymać na boisku jakiegoś facecika, pajaca, który mógłby co najwyżej grać przed blokiem „klatka na klatkę”.

<!** Image 3 align=right alt="Image 56241" sub="Tak samo jak radość w obozie Warty Poznań. Antybohater Damian Staniszewski opuścił stadion w przerwie / Fot. Tadeusz Pawłowski">Mimo ambitnej pogoni, gospodarzom nie udało się strzelić trzeciej decydującej bramki (jeszcze do przerwy Warta prowadziła 2:0). A zanim wyrównali w doliczonym już czasie gry, bramkarz Unii Michał Wróbel kilkakrotnie interweniował w sytuacjach sam na sam.

- Ale my tej ligi nie przegraliśmy w barażach - wyjaśnia trener A. Wiśniewski. - Wcześniej podarowaliśmy kilku rywalom cenne punkty. A teraz powinniśmy wracać wypoczęci z urlopów, zamiast grać z Wartą.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski