Piotr Salaber - pianista, dyrygent, kompozytor muzyki teatralnej, filmowej i do słuchowisk.
<!** Image 2 align=none alt="Image 175500" sub="Piotr Salaber: - Jestem leniwy, ale pracuję, by nikt tego nie widział Fot. Nadesłane">Ostatnio współpracujesz z teatrem Bolshoj w Petersburgu.
To jest BDT Bolshoi Drama Theater. Piszę muzykę do spektaklu Sławomira Mrożka „Pieszo”, to będzie rosyjska prapremiera. Współpracuję ze świetnym zestawem realizatorów: reżyseruje Andrzej Bubień, scenografię robi Eduard Kochergin, ruch sceniczny przygotowuje Jurij Vasilkov, który przed laty tańczył z Barysznikowem. Miejsce wyjątkowe i wyjątkowy skład - nie ukrywam, że mam tremę.
Mam wrażenie, że od jakiegoś czasu z Andrzejem Bubieniem tworzycie nierozerwalny duet...
Każdy z nas współpracuje z innymi realizatorami i to jest dobry i zdrowy układ. Bardzo lubię pracować z Andrzejem, jest bardzo wymagający, a prywatnie się przyjaźnimy. Ostatnio zaczęliśmy wspólne próby też w Debreczynie.
Jaka tym razem sztuka?
„Koń ma cztery nogi a i tak się potnie” Ostrowskiego, bardziej znany podtytuł to „Pamiętnik szubrawca”. Sztuka z połowy XIX wieku, która obnaża relacje międzyludzkie i sposób dochodzenia do kariery po trupach.
<!** reklama>
Bardzo jestem ciekawa, jak wygląda Twój kalendarz, skoro tak wiele projektów prowadzisz naraz.
Przede wszystkim nie mam kalendarza, wyrzuciłem go. Wszystkie moje terminy pamiętam, umawiam się już na 2013 rok. Mój terminarz jest rzeczywiście zapełniony i najczęściej pracuję w Rosji i na Węgrzech, ale w teatrach krajowych również.
Czas na ankietę osobową - znak zodiaku?
Lew.
Nie wyglądasz - wiecznie uśmiechnięty, jesteś waleczny?
Tak (śmiech).
Przyznasz się do swoich wad?
Jestem strasznie leniwy, ale chcąc, żeby nikt tego nie zauważył, pracuję. Niekiedy tracę kontakt z rzeczywistością, pracując nad kilkoma projektami naraz i to może być uciążliwe dla otoczenia.
Zalety?
Wydaje mi się, że udaje mi się dobrze rozplanować czas.
Masz czas na swoje przyjemności?
O tak, zważywszy, jak utykam po wypadku na nartach w Kanadzie... Wówczas, na tydzień przed premierą spektaklu, poszliśmy z kumplami na narty, zawiódł mnie sprzęt z wypożyczalni i tak się to skończyło, że spektakl przygotowywałem na morfinie.
Piszesz tradycyjnie ręcznie czy na komputerze?
Ostatnio nuty wpisuję prosto do komputera. Bardzo trudno przestawić się na myślenie koncepcyjne przed ekranem. Najczęściej muszę mieć wszystko gotowe w głowie. Dużo pracuję w samochodzie, pociągu, samolocie. Większość moich biletów do Krakowa jest opisana moimi pomysłami.
Również piszesz muzykę do filmów.
Tak, nawet jest taki projekt, nad którym pracuję od kilku lat. Zostałem poproszony o napisanie muzyki do najnowszej wersji „Dzwonnika z Notre Dame” - niestety produkcja została wstrzymana, po dwóch miesiącach, bo dwóch producentów pokłóciło się i film wisi w powietrzu. Jesteśmy w kontakcie i cały czas liczę, że to wypali. Jest jeszcze parę polskich projektów, o których nie mogę powiedzieć, ale są bliskie realizacji. Natomiast to, co mogą już Państwo zobaczyć i usłyszeć, to serial „Ludzie Chudego”, jest już gotowa druga część, tym razem w reżyserii Macieja Wojtyszki.
Masz dużo pracy, nie masz kalendarza, czy zdarzyło Ci się nie dopełnić jakiegoś terminu?
Nie, natomiast miewam takie sny, że przyjechałem nie do tego miasta na próbę, albo że nie mam partytury do nowego dzieła, a na widowni siedzi ponad tysiąc osób.
Twoje dzieci poszły w Twoje ślady?
Najmłodszy Pawełek - 9 lat - ma mnóstwo uzdolnień. Moje starsze dzieci rozpoczynały edukację od muzyki, Mateusz grał bardzo krótko i nie chciał pójść tą drogą, natomiast moja córka Taja skończyła skrzypce, rok była na Akademii Medycznej, a teraz zdała na studia magisterskie na scenografię do gdańskiej ASP. Mam wrażenie, że ona zatoczyła taki krąg i jest najbliżej mojej profesji. Moje bliźniaki wychowały się w teatrze, grywały w spektaklach, siedziały ze mną na próbach.
Wywiad w radiu
- Magda Jasińska zaprasza do wysłuchania audycji „Zwierzenia przy muzyce” w Polskim Radiu PiK w każdy wtorek o godzinie 23.03 i sobotę o godzinie 15.05.