https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Wyrzućcie "myjki" z ulic!

Włodzimierz Szczepański
Na skrzyżowaniach znów pojawili się chętni do mycia szyb samochodów. O wielu z nich trudno powiedzieć, że to młodzi ludzie, którzy chcą uciułać parę groszy.

Na skrzyżowaniach znów pojawili się chętni do mycia szyb samochodów. O wielu z nich trudno powiedzieć, że to młodzi ludzie, którzy chcą uciułać parę groszy.

<!** Image 2 align=none alt="Image 169125" sub="Za wymuszanie mycia samochodowych szyb można zapłacić 500 złotych mandatu. Fot. Dariusz Bloch">Rondo Toruńskie. Długi ciąg aut stoi na czerwonym świetle. Do jednego z nich podchodzi młodzieniec.
Z gąbki cieknie niemal czarna woda. Kierowca z niechęcią zgadza się na umycie szyby. Za kolejnego samochodu wychyla się mocno podchmielony młodzieniec. - Ty ciulu! - krzyczy do kierowcy, który nie zapłacił za mycie szyb. Auta ruszają. Młodemu plączą się nogi. Kierujący muszą zwalniać.

Zbulwersowani tym ulicznym procederem bydgoszczanie często dzwonią do naszej redakcji. - To przede wszystkim nie jest mycie szyb, ale mazanie. Ale strach nie zapłacić, bo jeszcze taki uderzy w szybę lub porysuje lakier. Do przyjemności nie należy także słuchanie wyzwisk - mówi mieszkaniec Fordonu.

<!** reklama>

Michał Kowalski z Osowej Góry najczęściej spotyka czyścicieli szyb na ulicy Kamiennej, gdy zatrzymuje się przed sygnalizacją na węźle zachodnim. - Często podchodzą do samochodu osobnicy o takim wyglądzie, że odruchowo zamykam drzwi. To jest już jakaś prawdziwa plaga. Strach pomyśleć, co będzie się działo podczas wakacji, gdy dzieciaki nie muszą chodzić do szkoły - mówi.

- Spotkałem myjących szyby na rondzie Toruńskim, gdzie doszło niedawno do groźnego wypadku. Jeden z nich zaczepił mnie na parkingu przy Media Markt i zapytał: „Szefie, umyć?”. Nie sądzę, aby nie było na nich sposobu. Trzeba im tylko konsekwentnie uświadamiać, że za wejście na ulicę należy się mandat lub transport na komendę. Dobrze byłoby także, gdyby kierowcy zdecydowanie odmawiali płacenia za takie usługi - mówi nasz Czytelnik z Wyżyn.

Policjanci zapewniają, że walczą z plagą ulicznych „myjek”. Skarżą się, że na widok radiowozu młodzieńcy uciekają.

- To przy rondach nie ma monitoringu? Policjanci mogliby podjeżdżać nieoznakowanym wozem - radzi Mirosław Wiśniewski z Bartodziejów.

Czy władze miasta mogą uderzyć w ryzykujących zdrowie natrętów? - Spotykam zarabiających w taki sposób. Nigdy nie zgadzam się na mycie. W czwartek widziałem strażników miejskich, którzy spisywali kilka osób. Jednak zapewnienie bezpieczeństwa na drogach jest zadaniem policji. My możemy jedynie apelować, aby kierowcy nie zgadzali się na takie usługi i jeździli ostrożnie - mówi Piotr Kurek, rzecznik prezydenta Bydgoszczy.

Za uprawianie procederu, który uprzykrza życie bydgoszczanom, można zapłacić nawet 500 złotych mandatu. - Wszystko zależy od sytuacji. Możemy nawet złożyć wniosek do sądu o sprawdzenie, czy rodzice należycie opiekują się nieletnim. Jeśli młody człowiek musi dorabiać
i opuszczać lekcje, to można przypuszczać, że ten nadzór nie jest właściwy. Nasze patrole starają się interweniować w takich sytuacjach - mówi Maciej Daszkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski