Dziś Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał historyczny wyrok m.in. w sprawie Sądu Najwyższego i nowej Krajowej Radzie Sądownictwa.
Przyjmuję go z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony Trybunał potwierdził swe dotychczasowe stanowisko, w myśl którego ma prawo wypowiadać się w kwestiach działania wymiaru sprawiedliwości w poszczególnych krajach członkowski oraz ponownie przypomniał, że istnienie skutecznych środków odwoławczych, w tym w szczególności zagwarantowanie obywatelom prawa odwołania się do niezależnych i bezstronnych sądów stanowi fundament wspólnoty europejskiej. Z drugiej jednak strony, co jest dla mnie zawodem, Trybunał nie przesądził jednoznacznie czy Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego można traktować jako organ niezależny i bezstronny, a kwestię tę pozostawił ocenie sądu odsyłającego, którym w tym przypadku jest to Izba Pracy Sądu Najwyższego;
Co to oznacza?
To, że Izba Pracy Sądu Najwyższego ma samodzielnie, ale w oparciu o kryteria wskazane w dzisiejszym wyroku Trybunału, rozstrzygnąć czy Izba Dyscyplinarna SN jest niezawisłym i bezstronnym sądem (...) Konieczne będzie zatem uwzględnienie takich okoliczności jak np. skrócenie kadencji członków poprzedniej KRS, powołanie neo-KRS z naruszeniem Konstytucji, sposobu w jaki KRS realizuje obowiązek stania na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów, dość szczególnego przebiegu procedury wyłaniania kandydatur do Izby Dyscyplinarnej SN czy wpływu Ministra Sprawiedliwości na ukształtowanie składu i sposobu funkcjonowania tejże Izby. Trybunał stwierdził nadto, że ocena tych czynników dokonana ma zostać w sposób systemowy tzn. podstawą oceny ma być łączny efekt oddziaływania wszystkich wspomnianych czynników na niezależność i bezstronności Izby Dyscyplinarnej.
Sędziowie powołani przez neo-KRS nie są już sędziami?
Trybunał nie wypowiedział się wprost w kwestii statusu tych sędziów. W mojej ocenie wskazane przez TSUE kryteria oceny Izby Dyscyplinarnej SN znajdują też zastosowanie dla oceny niezależności i bezstronności sądów powszechnych obsadzonych przez sędziów powołanych lub awansowanych przez neo-KRS. Nie oznacza to jednak, że ocena musi być identyczna. Nie ma tu automatyzmu. W odniesieniu do sądów powszechnych TSUE nie wskazał jednak kto takiej oceny miałby dokonać i jakie konsekwencje niesie ze sobą uznania, że sąd, w którym zasiada sędzia powołany przez neo-KRS, nie jest sądem niezależnym i bezstronnym. Obawiam się zatem, że niejednoznaczne orzeczenie TSUE, wbrew oczekiwaniom autorów pytań prejudycjalnych i dużej części społeczeństwa, przyniesie ze sobą pogłębienie kryzysu wymiaru sprawiedliwości.
