- Jestem już parę lat w samorządzie i z mojego punktu widzenia dwie kadencje to za mało. Inaczej, gdyby to było tak, jak na zachodzie, gdzie samorządowcy sprawują władze po 6 lat - tłumaczy przewodniczący Rady Gminy Gołuchów Jan Sobczak. - Kadencyjność najlepiej wyznaczają wyborcy, bo jeśli dany wójt czy burmistrz nie nadaje się, nie zostanie wybrany - dodaje.
Wielu wielkopolskich samorządowców ocenia główne założenia poselskiego projektu zmian w Kodeksie wyborczym, a także w ustawach o samorządach gminnym, powiatowym i województwa.
Grupa posłów PiS, w tym poznański polityk tej partii Szymon Szynkowski vel Sęk chcą nie tylko znieść dwukadencyjność, ale także zlikwidować JOW-y w wyborach samorządowych.
- Jednomandatowe okręgi funkcjonowały w gminach i sprawdzały się. Idea była taka, aby zagłosować na człowieka - komentuje Zbigniew Włodarek, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Kalisza.
Politycy PiS przekonują, że zmiany mają charakter wyłącznie proobywatelski, a nie polityczny. Według nich przyczynią się m.in. do większej transparentności w trakcie samych wyborów, jak i funkcjonowania lokalnych władz.
- Dzięki nim nawet KOD będzie mógł powołać swoich mężów zaufania - stwierdza Sz. Szynkowski vel Sęk.
Politolog z UAM dr Szymon Ossowski ma mieszane odczucia związane z projektem PiS. - Dwie kadencje to raczej dobry pomysł, ale już dokonywanie przed wyborami zmian w zasadach tworzenia okręgów wyborczych zawsze budzi wątpliwości, czy celem takich działań nie jest próba wpływu kształtem okręgów na wynik wyborczy. Również pomysł z likwidacją JOW-ów, które ograniczyły w wielu miejscowościach wpływ dużych partii politycznych na samorządy, nie wydaje się szczęśliwy - komentuje.
To tylko część artykułu. O planowanych transmisjach z wyborów, wzmocnieniu roli mężów zaufania, dwukadencyjności oraz instytucji komisarza wyborczego przeczytasz w naszym Serwisie PLUS w artykule
ZOBACZ TAKŻE:
Marszałek odpowiada wojewodzie: Różnica polegała na braku ap...
OBEJRZYJ TEŻ:
Tak świętowano 11 listopada w Poznaniu