Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystkim się wydaje, że Bydgoszcz jest takim miastem, które wybraliby na końcu

Magdalena Jasińska
Tomasz Bronowicki
Tomasz Bronowicki Nadesłana
Rozmowa z Tomaszem Bronowickim, artystą, mistrzem sztuki fryzjerskiej, współpracującym, m.in., z projektantem mody Maciejem Zieniem, bydgoszczaninem z wyboru.

Mistrz fryzjerstwa, trener - jak dokładnie nazwać to, co Pan robi?
[break]
Tych nazw jest rzeczywiście bardzo dużo, często zapożyczonych z języka angielskiego. Natomiast wydaje mi się, że wszyscy jesteśmy po prostu fryzjerami. Nazewnictwo często jest związane z pełnieniem jakiejś funkcji, ja akurat jestem związany z pewną marką kosmetyczną, jestem national master trenerem tej marki i w tej roli dobrze się czuję. Bycie trenerem jest dla mnie pasją.
Jak długo pracuje Pan w tym zawodzie?
- Przygoda z fryzjerstwem trwa 12-13 lat.
To zdradźmy, co robił Pan wcześniej..
- Trochę inne rzeczy. 19-letniemu człowiekowi trudno jest się odnaleźć i wybrać zawód, który będzie wykonywał przez całe życie. Nie mogę powiedzieć, że trochę pobłądziłem, bo mnie to jednak ukierunkowało. Na początku byłem strażakiem Państwowej Straży Pożarnej i przez wielki przypadek poznałem fryzjerstwo. Kiedy pomagałem prowadzić kuzynce mały salon, pojechałem zobaczyć, jak wygląda szkolenie fryzjerskie i poznałem prawdziwą sztukę. Zrozumiałem, że to zupełnie coś innego niż moja „pani Krysia”, do której chodziłem się strzyc. Od tego momentu stwierdziłem, że muszę tego spróbować.

I nie miał Pan wtedy problemu, co wybrać? Gaszenie pożarów czy fryzjerstwo?
Wybór był dosyć trudny, bo trzeba było się jakoś utrzymać, nie wiedziałem, jak moje fryzjerstwo się poukłada, więc przez pewien czas próbowałem to godzić. Nawet miałem przez to pewną śmieszną przygodę. Moja klientka chciała się umówić na kolejny termin, a ja stwierdziłem, że w tym dniu nie mogę, bo mam dyżur w straży pożarnej. Pani mi nie chciała uwierzyć, że gaszę pożary. Feralnej soboty wyjechałem do pożaru domu i przed nim zobaczyłem właśnie swoją klientkę. Od tego czasu już mi wierzyła.
Pochodzi Pan z południa Polski?

Z Dolnego Śląska, z takiej małej miejscowości przy Kotlinie Kłodzkiej, z Otmuchowa. Przepiękne tereny - dużo wody, jezior, góry.
To dlaczego Pan się stamtąd wyrwał?
Najpierw wyjechałem do Nysy, Rzeszowa. Potem chciałem być bliżej centrum Polski i dostałem propozycję od kolegi współprowadzenia salonu w Poznaniu - miały być to dwa lata, wyszło osiem i następnie znalazłem się w Bydgoszczy.
I wszyscy zapewne pytają, dlaczego Bydgoszcz...

Wszystkim się wydaje, że Bydgoszcz jest takim miastem, które wybraliby na końcu. Bydgoszcz jest dużym miastem, ale jednocześnie jest tu klimat wielkomiejski i małomiasteczkowy. Rozwija się tu kultura, sztuka - mamy najlepszy teatr w Polsce. Nie brakuje tutaj niczego, jest dużo zieleni, parki, lasy - lubię taki klimat. Wiele rzeczy się na to złożyło, że wybrałem to miasto. Pracuję zawodowo z firmami z Bydgoszczy od dziesięciu lat, więc to było swoistą kartą przetargową, drugą rzeczą była ta bliskość Poznania. Jednak kiedy byłem tu po raz pierwszy - 13 lat temu, przez godzinę dojeżdżałem do miejsca, w którym miałem egzamin i wówczas stwierdziłem, że nigdy tu nie zamieszkam, a jednak stało się inaczej i nie żałuję.
Współpracuje Pan z projektantem mody Maciejem Zieniem...

Tak, współpracujemy od kilku sezonów. Dwa razy do roku Maciej wypuszcza swoją nową kolekcję i stylizujemy jego pokazy mody. To jest zupełnie inna praca niż ta w salonie fryzjerskim. Często na takim pokazie jest 20-30 modelek i trzeba każdej z nich stworzyć tę samą stylizację, na różnych strukturach włosów. To nie jest sztuka użytkowa, ale próbuję i tam się rozwijać.
Jakie są główne grzech Polaków - jeśli chodzi o fryzury?
Myślę, że są związane z chęcią posiadaniem dużej objętości włosów i tym, że chcemy wyglądać jak ktoś inny. Często chcemy się upodobnić się do kogoś, gwiazdy z telewizji. To jest fajne do momentu kiedy to jest „zdrowe”, ale często efekty tego upodobnienia są fatalne.
Czym się Pan interesuje prócz fryzjerstwa?

- Od pewnego czasu nurkuję, trochę mnie to pochłonęło. Myślę, że ta fascynacja ma wiele powodów, takiego piękna, jakie widzi się pod wodą, nie da się zobaczyć na ekranie telewizora. Nurkowanie daje mi zupełną swobodę bycia samemu ze sobą, to jest trochę ucieczka od ludzi i świata w miejsca, które są oderwane od rzeczywistości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!