Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystkie dzieciaki na boisko! [ZDJĘCIA]

Tekst: Piotr Schutta, zdjęcia: Dariusz Bloch, Tomasz Czachorowski
Płakali wszyscy. Cała drużyna. Ronaldo, trzech Messich, kilku Lewandowskich, Piszczek i paru Błaszczykowskich. A babcie, dziadkowie, mamusie i tatusiowie bili brawo. Na „Speaker Wakacjach z Chemikiem”.

Płakali wszyscy. Cała drużyna. Ronaldo, trzech Messich, kilku Lewandowskich, Piszczek i paru Błaszczykowskich. A babcie, dziadkowie, mamusie i tatusiowie bili brawo. Na „Speaker Wakacjach z Chemikiem”.

- Popłakali się z powodu przegranego meczu. Tak to już jest u pięcio- i sześciolatków. Żywe emocje, wszystko przeżywają, ale ja uwielbiam z nimi pracować. Właśnie dlatego - mówi Krzysztof Szkaradek, 23-letni piłkarz Bydgoskiego Klubu Sportowego Chemik, student wychowania fizycznego o specjalności trenerskiej na UKW.<!** reklama>

Pot, nerwy oraz euforia pomieszana z goryczą przegranej, a z drugiej strony duma i satysfakcja z udziału w prawdziwych treningach. Tak było przez cały lipiec na boiskach Chemika. Druga edycja „Wakacji z Chemikiem” znowu okazała się strzałem w dziesiątkę, przyciągając jeszcze więcej małych piłkarzy niż w ubiegłym roku. Klub zapowiada, że pójdzie za ciosem. W przyszłym roku ma być jeszcze lepiej. - Będziemy chcieli zaangażować więcej trenerów. Bo okazuje się, że dwunastu to za mało - mówi Dominik Malicki z sekcji piłkarskiej BKS Chemik.

Każdy dzieciak, który stanął na murawie, miał szansę potrenować pod okiem zawodowych trenerów, mając do dyspozycji profesjonalny sprzęt piłkarski i dwa wypielęgnowane boiska treningowe. Pomysł, by nie zamykać klubu w lipcu, kiedy piłkarze i trenerzy odpoczywają, zrodził się przypadkowo.

- Zobaczyliśmy puste boiska i zrobiło się nam smutno. Pomyśleliśmy wtedy o dzieciakach z okolicznych osiedli, które w lipcu nigdzie nie wyjechały i nudzą się przed klatkami swoich bloków. Pomysł mógł być tylko jeden, bezpłatne zajęcia piłkarskie pod okiem naszych szkoleniowców - mówi Michał Sztybel, prezes sekcji piłki nożnej BKS Chemik.

Każdy chce być najlepszy

Już 20 minut przed godz. 17.00 na ścieżce prowadzącej na boiska robi się tłoczno. Dzieciaki z nudów czepiają się drzew rosnących przy stadionie. Rodzice i dziadkowie spoglądają na zegarki. Wreszcie są. Trenerzy, obładowani worami pełnymi piłek, dźwigający torby z „pomocami naukowymi”. Kiedy jeden z nich otworzy furtkę, na boisko wystrzeli peleton dzieci w kolorowych koszulkach. Gnają do linii środkowej, gdzie od obowiązkowej zbiórki rozpoczyna się trening. Każdy chce być pierwszy i najlepszy.

W tym czasie dorośli zajmują plastikowe foteliki rozmieszczone przy murawie, rozkładają własne, przyniesione z sobą krzesełka albo kładą się na trawie. Dla spragnionych podstawiono cysternę wody pitnej. Wystarczy mieć kubek lub butelkę.

- Kolegę bramkarza poprosimy o zdjęcie rękawiczek. Na razie nie będzie ćwiczeń bramkarskich. Szkoda, żebyś się pocił w tych rękawicach - zauważa z troską jeden z trenerów, pochylając się nad przejętym 5-letnim „Messim”.

- Polubić trenera to na początku podstawa. Od tego zależy, czy dziecko zjawi się na kolejnych zajęciach - mówi szkoleniowiec.

Liczy się pasja

Na popołudniowe zajęcia dla 9-latków i młodszych dzieci przez cały lipiec, dzień w dzień, przychodziło ok. 150 osób. Przed południem natomiast trenowali starsi. Na boiskach stawiało się każdego dnia blisko 80 chłopców w wieku 10-13 lat.

Nie wiadomo, czy będą z nich piłkarze, ilu zacznie trenować wyczynowo, ilu zrobi karierę, a kto nie wróci więcej na boisko. W Chemiku mówią, że to nieważne. - Liczy się zamiłowanie do sportu. Celem tych wakacyjnych zajęć nie jest selekcja najlepszych i nabór do klubu. Oczywiście, wielu zostaje i zasila nasze drużyny, ale przede wszystkim chodziło nam o to, żeby otworzyć się na lokalną społeczność, z którą zresztą od dawna jesteśmy mocno związani - dodaje Michał Sztybel.

- Najmłodsze dzieci mają 4 i 5 lat. Dla trenerów to był duży wyczyn, bo czasem grupy liczyły po 30-40 dzieci. Trudno zapanować nawet nad dziesiątką takich kilkulatków, a tu jeszcze trzeba poprowadzić zajęcia z piłką. Ale najgorsze to przekonać kogoś, że każdy może przegrać mecz. Jedno dziecko zrezygnowało z udziału w zajęciach, bo nie mogło znieść goryczy porażki - mówi trener Chemika Michał Żarski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!