- Jeszcze niedawno niewiele firm z Bydgoszczy chciało brać zlecenia od wspólnot takich jak nasza – mówi pan Piotr, członek niewielkiej WM ze Śródmieścia. - Nie bez powodu w mieście było widać ekipy dojeżdżające co dzień z Nakła, Świecia czy nawet Żnina. Bydgoskie firmy nie schylały się po takie zlecenia, bo „robiły” u deweloperów. Teraz sytuacja się zmienia, duże budowy nie są nawet zaczynane. Zrobiliśmy już klatkę schodową, rusza remont podwórka, a na czerwiec mamy już umówioną ekipę, która dociepli nam szczyt kamienicy. Koszty nam spadły, za wszystko zapłacimy mniej o jakieś 15-20 procent w stosunku do tego, czego chciano od nas w grudniu.
Wieloma wspólnotami mieszkaniowymi zarządza ADM. Czy też zauważa zmianę na rynku budowlanym?
Najważniejsze kryterium - cena
- Na drobne prace konserwacyjne mamy długoletnie umowy, na które obecna sytuacja nie ma wpływu. Z rozmów, które prowadzimy z naszymi wspólnotami też nie wynika, by coś się na rynku zmieniło. Za to nasz dział zamówień publicznych już zmiany dostrzega – mówi Magdalena Marszałek, rzecznik ADM w Bydgoszczy. - Za wcześnie, by mówić o trendzie, ale zauważyliśmy, że do postępowań, które teraz prowadzimy zgłasza się więcej podmiotów. Można więc sądzić, że skoro wybór firm będzie większy, to i ceny będą niższe. Pewność będziemy mieli jednak na przełomie maja i czerwca.
Realia miejskiej spółki są takie, że decydującym o wyborze wykonawcy robót kryterium jest cena. Inaczej jest we wspólnotach mieszkaniowych – to właściciele mieszkań lub upoważnione zarządy wybierają z usług jakiej firmy skorzystać – cena jest nadal istotna, ale nie jest najważniejsza. Wspólnoty mogą mieć własne życzenia i potrzeby, na które może odpowiedzieć konkretna firma.
Teraz zgłaszają się sami
- Kilka miesięcy temu szukaliśmy firmy, która odrestauruje starą klatkę schodową. Wykonawca, o którym wiedzieliśmy, że w takich pracach się specjalizuje odmówił naszej wspólnocie, tłumacząc się ogromem zleceń. Niedawno sam zadzwonił, że ma wolne terminy i może w każdej chwili zacząć roboty. Wystarczyło spojrzenie na konto wspólnoty czy ma odpowiednie środki, zgoda zarządu i prace rozpoczęto – mówi Katarzyna Maciejczyk, współwłaściciel firmy Adventor Obsługa Nieruchomości.
Teraz wspólnoty mogą "front robót" prowadzić naprawdę szeroko. - Podobnie było z dachem jednej z kamienic, który wymaga pilnego remontu, jego stan był fatalny. Znaleźć w Bydgoszczy ekipę dekarską, która umie dobrze pracować na starych dachach nie jest tak lekko. Okazało się, że są wolne ekipy, które jeszcze niedawno „siedziały” w Młynach Rothera, a teraz nie mają zajęcia. Szybko się dogadaliśmy, uzyskaliśmy dla wspólnoty cenę o której kilka miesięcy temu moglibyśmy tylko pomarzyć. Uważam, że wiele firm budowlanych woli wykonać jakieś prace za mniejsze pieniądze i dać wypłaty ludziom niż ograniczać działania i zwalniać pracowników. Mamy teraz idealny czas na wykonywanie robót, które nie trwają miesiącami. Wspólnoty mogą nie tyko szybko zrealizować inwestycje, ale mogą zrobić to taniej. Gdy poradzimy sobie z epidemią tak łatwo już nie będzie – uważa Katarzyna Maciejczyk.
Teraz większym problemem dla wspólnot i inwestorów staje się „wąskie gardło”, jakim są urzędy. Te pracują w ograniczonej obsadzie, samo dostarczanie dokumentów i załączników trwa – ci, którzy nie chcą stawiać się w urzędzie osobiście, wysyłają i otrzymują korespondencję drogą pocztową. Cała procedura uzyskiwania zgód i pozwoleń na budowę trwa dłużej niż przed kryzysem.
