Na to, by kopnąć się nad jezioro, nie każdy w tygodniu ma czas i auto do dyspozycji. Ale przecież autobusem miejskim czy rowerem można szybko dojechać na rogatki i z każdej strony Bydgoszczy zanurzyć się w cieniu lasu. Wcześniej zalegaliśmy tam na kocykach. Teraz, przynajmniej w niektórych miejscach, pobiwakujemy w bardziej kulturalnych warunkach. Takie sympatyczne miejsce biwakowe powstało jakiś czas temu na końcu ulicy Dąbrowa, przy szlaku prowadzącym w stronę Piecek i jeziora Jezuickiego.
Drewniane wiaty, stoły i ławy, kosze na śmieci. Bez fajerwerków, ale wystarczy, by zjeżdżało się tam - albo przystawało po drodze rowerem nad jezioro - sporo bydgoszczan. Po drugiej stronie drogi nr 25 biegnie natomiast „oficjalna” ścieżka rowerowa, promowana przez Lasy Państwowe i GDDKiA. Tylko że poza szlakiem wytyczonym na drzewach nic więcej tam nie uświadczysz. Nawet prostej ławeczki. A sam szlak kończy się przy węźle drogowym w Stryszku... niczym. Dojeżdża się do ruchliwej szosy, która na tym odcinku nawet nie ma utwardzonego pobocza.