Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławianka straciła 300 tys. zł. Pieniądze przelała na "konto prokuratury"

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Poznaliśmy szczegóły śledztwa w sprawie wyłudzenia od 76-letniej wrocławianki 300 tysięcy złotych. Oszuści podali się za policjantów z CBŚP i „przekonali” kobietę, że jej bankowy rachunek jest celem hakerów i musi natychmiast przelać pieniędzy na „konto prokuratury”.

Wszystko wydarzyło się pod koniec marca tego roku. Po kilku dniach pierwszy uczestnik złodziejskiej szajki był już w areszcie. Od tego czasu wrocławscy śledczy i policjanci z Komendy Miejskiej wyłapywali jego wspólników. Ostatni trafił za kraty w poniedziałek. To mieszkaniec jednej z podwarszawskich miejscowości. Recydywista karany już wcześniej za oszustwa „na wnuczka”. W jego domu policjanci odnaleźli gotówkę i złotą biżuterię wartą co najmniej 230 tysięcy złotych. Pliki banknotów były pochowane w różnych miejscach.

Uczestnicy szajki oszustów - informują śledczy – założyli kilka bankowych rachunków. Oszukana wrocławianka wpłacała swoje 300 tysięcy ratami od 30 do 100 tysięcy złotych na różne rachunki wskazywane jej przez przestępców udających policjantów.

Czy to jedyna ofiara złodziejskiej szajki? Śledztwo wciąż trwa, są w nim nowe ustalenia. Nie jest powiedziane, że zatrzymano już wszystkich sprawców. Nie jest również pewne, że znamy już wszystkich oszukanych. W oficjalnych i nieoficjalnych rozmowach ludzie znający szczegóły tej sprawy są bardzo tajemniczy.

Gotówka i biżuteria, znalezione w warszawskim mieszkaniu jednego z członków szajki, będą teraz zabezpieczone. Kiedy pieniądze wrócą do 76-letniej wrocławianki? Niestety, dopiero po prawomocnym zakończeniu procesu w tej sprawie i skazaniu wszystkich zamieszanych w nią osób. W tym mężczyzny, u którego pieniądze i precjoza, odnaleziono. To sąd w wyroku orzeknie o tym, co zrobić z tymi pieniędzmi.

Ta historia to dowód, że przestępcy oszukujący seniorów cały czas modyfikują metodę działania. Zaczęło się od fałszywych wnuczków. Potem pojawiła się modyfikacja tej metody. Zaczynało się tak samo – fałszywy wnuczek. Zaraz potem dzwonił kolejny oszust. Udawał policjanta, który ściga tego wnuczka. Potrzebował tylko gotówki, żeby złapać sprawcę w zasadzkę. Tym razem nie ma już wnuczka. Jest haker. To jeszcze jeden dowód, że starsi ludzie są wyczuleni i nie dają się oszukać w opisany wyżej sposób. Wymyślono więc kompletnie inną legendę. Konieczność schowania oszczędności przed internetowym hakerem.

Dlatego przypominamy i ostrzegamy - żaden policjant, ani prokurator - NIGDY I POD ŻADNYM PRETEKSTEM – nie będzie nas prosił o pieniądze. Ani o gotówkę, ani o przelew. Jeżeli policja namierzy internetowego złodzieja gotówki z bankowych kont natychmiast przekaże ostrzeżenie do banku. I to policjanci, wspólnie z bankowcami, zajmą się sprawą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocławianka straciła 300 tys. zł. Pieniądze przelała na "konto prokuratury" - Gazeta Wrocławska