Boks trenował osiem lat. Od lat ma też problem z nadużywaniem alkoholu. Jego partnerka – Krystyna i jej zięć Mariusz mieszkali na Pereca a on pomieszkiwał tam od czasu do czasu. Od lat ich życie wyglądało bardzo podobnie. Takie same pijatyki i kłótnie. Ale libacja z 20 kwietnia ubiegłego roku skończyła się tragicznie. Władysław zaczął bić zięcia swojej konkubiny i kobietę.
To były bardzo silne ciosy. W śledztwie Władysław N. przyznał, że gdy zadał pierwszy cios pod brodę Mariusza A., to aż go ręka zabolała. Potem uderzył go drugi raz. Stali w przedpokoju ich mieszkania na trzecim piętrze kamienicy. Drugi cios był tak mocny, że Mariusz wpadł do jednego z pokojów. Potem tak samo mocno pobita została Krystyna M.
- Władysław N. wyszedł z mieszkania kiedy oni konali – opowiadała sądowi prokurator Renata Adamkiewicz. - Nie próbował i m pomóc. W ogóle go nie interesowało co się z nimi dzieje. A oni umierali.
Sekcja zwłok wykaże, że się udusili. A sprawił to potężny cios w krtań. Sąsiedzi opowiadali prokuraturze, że Władysław N. był agresywny. Bali się o siebie i swoich bliskich. Wystarczyło, że ukłonili się mu na korytarzu, żeby on przyjmował pozycję jak do walki.
Obrońca – mecenas Olgierd Pankiewicz - wskazywał na wątpliwości. Na te wątki w sprawie, które nakazywałyby oskarżonego potraktować łagodniej. Prosił wręcz o nadzwyczajne złagodzenie kary. Wszak lekarze orzekli u niego ograniczoną poczytalność. Kariera bokserska i związane z nią urazy głowy, do tego choroba alkoholowa spowodowały uszkodzenia mózgu.
Poza tym obrona kwestionuje przebieg wydarzeń opisany przez prokuraturę. W relacji oskarżonego pierwszy cios zadał po tym jak zobaczył Mariusza A., idącego w jego kierunku z jakimś przedmiotem w ręku. Poczuł się zagrożony i bronił się. W przekonaniu obrony cała tragedia to „przekroczenie granic obrony koniecznej”. Zareagował emocjonalnie, był mocno wzburzony. Ale nie było w jego zachowaniu okrucieństwa i "szczególnej agresji". Obrońca prosił sąd o łagodną karę. O to by w więzieniu można było oskarżonego poddać terapii.
- Teraz w więzieniu myślę inaczej, staję się innym człowiekiem, proszę o leczenie – mówił oskarżony. Sąd odroczył ogłoszenie wyroku do 12 listopada.
Przeczytaj także
- Mandaty dla kierowców z 500 zł do 1500 zł
- Ranigast wycofany z aptek. Podajemy wycofane serie leku
- Starsza pani zgubiła pieniądze. Znalazca miał niespodziankę
- Samolot LOT krążył nad Wrocławiem. Co się dzieje?
- W jedną noc na wrocławskim Rynku wydał 29 tysięcy złotych
- Biedronka kontra UOKiK. Kara odbije się na klientach?
