Zawisza z Bełchatowem zagrał tak, jak życzyliby sobie tego kibice, przede wszystkim skutecznie. Można było odnieść wrażenie, że widzimy na boisku drużynę z poprzedniego sezonu, która długo wchodzi w mecz, pierwszą połowę „spisuje na straty”, a po przerwie pokazuje to, co najlepsze.
Tak grał zespół Ryszarda Tarasiewicza, tak być może zacznie grać zespół Mariusza Rumaka. A na przestój w I połowie być może miało wpływ to, że do tej pory zawiszanie każdy mecz na Gdańskiej przeważnie rozpoczynali w ataku na bramkę pod tablicę. Dla kibiców to też była nowość.
Co ciekawe, oprócz Wagnera, który wszedł na zmianę, w meczu z GKS Bełchatów nie zagrał nikt z piłkarzy, którzy przybyli na Gdańską w letnim okienku transferowym. Czyli, co? Sukces z beniaminkiem dała kadra, która tak dobrze rozumiała się i fajnie grała w ubiegłym sezonie.
Ponadto w wyjściowym składzie na Bełchatów znalazło się siedmiu polskich piłkarzy i tylko czterech obcokrajowców. Na początku sezonu, gdy Jorge Paixao „szalał” ze swoimi nabytkami, proporcje te były odwrotne. Nie twierdzę, że to jest powód niepowodzeń Zawiszy w poprzednich meczach, ale warto zauważyć tę prawidłowość.
I chciałoby się powiedzieć, że zwycięskiego składu się nie zmienia. No, ale... mądry szkoleniowiec (a przede wszystkim właściciel) po stracie (i zmianie).
A propos piłkarzy, przydatności do drużyny i ich zarobków... „SuperExpress” sporządził ranking 10. najbardziej przepłacanych piłkarzy polskiej ekstraklasy. W czołówce są legioniści: 30-letni Portugalczyk Helio Pinto (1 mln złotych rocznie), któremu częściej zdarza się grać w III-ligowych rezerwach oraz Arkadiusz Piech (600 tys. zł rocznie), który trafił na Łazienkowską z Zagłębia Lubin.
Na tej liście jest też, na 9. miejscu, piłkarz bydgoskiego Zawiszy - bramkarz Grzegorz Sandomierski, który wg „SuperExpressu” ma kontrakt na poziomie 420 tys. zł. Nieźle, jak na to, co pokazał na początku sezonu w bramce Zawiszy.
Radosław Osuch po kontuzji Wojciecha Kaczmarka, bramkarza nr 1, był niejako pod ścianą i szukał pilnie bramkarza od razu do składu wyjściowego. Padło na jego zawodnika, a przecież w kadrze zespołu był i jest niedoceniany Andrzej Witan. Co prawda „brakuje” mu kilku centymetrów, ale to nie przeszkodziło mu w pierwszej akcji II połowy meczu z Bełchatowem obronić instynktownie ręką przy linii strzał z kilku metrów.
Jego zasługi w wygranej podkreślił Mariusz Rumak. Dla szkoleniowca z Poznania 2:1 z Bełchatowem było pierwszym zwycięstwem w barwach Zawiszy. Dlatego adresatów podziękowań było więcej.
- Bardzo chciałem podziękować wszystkim ludziom, którzy byli na stadionie - mówił Rumak na pomeczowej konferencji prasowej. - Trudno kibicuje się zespołowi, który jest na ostatnim miejscu i ma tylko cztery punkty. Pogoda nie jest za dobra, a oni są z nami. Więc ci wszyscy ludzie, którzy dziś przyszli - dziękuję im za to, bo na pewno pomagają. Zrobimy wszystko, żeby tej radości na trybunach było jak najwięcej.
Po zwycięskim meczu z Bełchatowem prezes PZPN, bydgoszczanin Zbigniew Boniek, napisał na twitterze: ,,Masłowski wrócił na boisko, to miła i dobra wiadomość, powodzenia”.
Wrócił Michał Masłowski, wrócił Herold Goulon (jego zejście z boiska było spowodowane tylko skurczami), wrócił też stary, dobry Zawisza. Oprócz zwycięstwa, pierwszego od trzech miesięcy, optymistyczne jest też to, że bydgoszczanie cały czas wierzą w awans do czołowej „ósemki”!
Teraz mecz z Legią. Tymczasem dwóch piłkarzy mistrza Polski, Miroslav Radović i Tomasz Brzyski, z powodu kontuzji nie zagra przez około miesiąc. Radović zerwał mięsień długi przywodziciela, a Brzyski ma naderwanie mięśnia prostego brzucha.
Oczywiście nie należy się cieszyć z cudzego nieszczęścia, ale jest to na pewno duża szansa dla Zawiszy, który z Legią zagra już w niedzielę na Gdańskiej. Mistrz Polski i aktualny lider w Bydgoszczy zaprezentuje się po wyjazdowym środowym meczu w Lidze Europy z Metalistem Charków. W Kijowie podopieczni Henninga Berga lekko nie będą mieli, w kość na pewno dostaną, no, ale to nie nasze zmartwienie.
Miał i ma swoje problemy z kontuzjami Zawisza, ma teraz Legia. Bydgoszczanie nie powinni jednak oglądać się na rywali. Teraz chodzi o to, żeby podtrzymać dobrego, „zdrowego ducha w narodzie”.
I na ten mecz niech się szykuje Wahan Geworgian. Ma przecież chłopak patent na Legię (gdy Zawisza wygrywał w lidze 3:1 na Gdańskiej i 3:2 w Superpucharze na Łazienkowskiej).
Byle do niedzieli!