Bydgoszczanka sama wychowuje dwóch synów. Starszy ma 11 lat. Młodszy - 4, jest niepełnosprawny. Jeździ na wózku. Wymaga całodobowej opieki. - Ze względu na niego nie mogę podjąć pracy - zaznacza matka.
Rodzina mieszka na Łęgnowie od 2010 roku. - Na naszych terenach, na Zakolu, w czasach wojny znajdował się obóz pracy - precyzuje samotna matka. - Teraz zostały baraki mieszkalne. Mieszkamy z moim bratem. Mamy 2 pokoje. Jestem na jednym z młodszym synem, a drugi zajmuje starszy syn z moim bratem.
Bez ciepłej wody
Lokatorzy narzekają na warunki. - Nie mamy łazienki w mieszkaniu, jest wspólna, na korytarzu. Mamy jedynie zimną bieżącą wodę, myszy, robaki. Kiedyś zdesperowana zaniosłam słoik z martwymi myszami i karaluchami do Administracji Domów Miejskich, zarządzającej naszym budynkiem. Pokazałam prezesowi słoik, żeby uwierzył, w jakich warunkach żyjemy. Na niewiele się zdało. W domu jest też grzyb na ścianach, skrzypiące podłogi, nierówne ściany, no i przedwojenne okna, przez które hula wiatr.
W administracji wyjaśniali: - Mieszkanie spełnia ustawowe kryteria najmu socjalnego, a jego stan techniczny nie stanowi zagrożenia.
Niedawno jednak zadzwonił pracownik ADM. Przekazał dobrą wiadomość. - Powiedział, że jeszcze w bieżącym roku wymienią nam okna i podłogi - mówi samotna matka. - My jednak się ich nie doczekamy.
To dlatego, że rodzina się przeprowadzi. - Przez lata staraliśmy się o zamianę mieszkania, ale nadaremnie. ADM odmawiała ze względu na nasze zadłużenie. Fakt, dług powstał. Stwierdziłam, że skoro administracja nie dba o budynek, to za takie fatalne warunki płacić nie będę. Dług wynosi już około 120 tysięcy złotych.
Magdalena Marszałek, rzecznik ADM, wiosną tłumaczyła na naszych łamach sytuację, w jakiej znalazła się najemczyni: - Podjęcie spłaty długu, jak i podpisanie umowy, umożliwiłoby w przyszłości ewentualną zamianę lokalu na inny.
Nić porozumienia
Strony doszły jednak do porozumienia. - Podpisałam ugodę z ADM - mówi bydgoszczanka. - Zgodziła się rozłożyć mi zadłużenie na raty. Spłacam po 500 złotych długu miesięcznie i reguluję bieżące opłaty.
Nazajutrz po naszym artykule 30-latka znowu rozmawiała z pracownikami administracji. - Powiedziałam o pustostanie, sąsiadującym z naszym mieszkaniem - dodaje samotna matka. - Ponad rok temu lokatorzy wyprowadzili się stamtąd. Zgłosiłam się jako chętna na ten lokal.
Oczekiwana zmiana
To było w kwietniu. Teraz, po ponad 4 miesiącach od publikacji artykułu, rodzina jest w zupełnie innym miejscu. - Lada dzień przeprowadzimy się do mieszkania obok. Tego, o którym wspominałam - cieszy się czytelniczka.
Administracja przeprowadziła generalny remont lokalu. - Wygląda, jak od dewelopera - zaznacza kobieta. - Czekamy na podłączenie prądu i gdy tylko energetycy nam to zrobią, przeprowadzimy się. Zamieszkam z synami, bo brat wynajął sobie mieszkanie.
