Kremlowi nie podoba się polski biznesmen. Ten jednak nie zamierza ustępować, więc Polska może mieć gazowy problem.
<!** Image 2 align=right alt="Image 130813" sub="Choć zwykły użytkownik tego nie odczuwa, mamy problemy z dostawami gazu Fot. jupiter">Niedawna wizyta premiera Władimira Putina w Polsce miała być przełomem także w kwestiach gospodarczych. Głównie w sprawie negocjacji, dotyczących dostaw do naszego kraju rosyjskiego gazu. Od wielu miesięcy surowiec był dostarczany do nas w ilościach mniejszych niż przewidywały umowy. Wstrzymanie dostaw gazu za pośrednictwem rosyjsko-ukraińskiej spółki RosUkrEnergo było efektem sporu pomiędzy Moskwą a Kijowem. Niedobory pokrywaliśmy z zapasów. Trzeba było podpisać krótkoterminowy kontrakt z firmą Gazprom Export, by je uzupełnić. Tłem dla tych wydarzeń były negocjacje, jakie prowadzimy z Rosjanami w sprawie nowej długoterminowej umowy, dotyczącej dostaw gazu, gdyż dotychczasowy kontrakt wygasa w 2010 r.
Podczas pobytu szefa rosyjskiego rządu w naszym kraju wyjaśniło się, dlaczego negocjacje się ślimaczą, mimo że zgodziliśmy się na zakup większych ilości gazu niż planowaliśmy i wydłużyliśmy termin realizacji umowy aż do 2035 r. Do porozumienia jednak nie doszło. Okazało się, że Władimir Putin domaga się zmian wśród akcjonariuszy EuRoPol Gazu, spółki zarządzającej polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego. Jej udziałowcami są Gazprom, Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo - po 48 proc. akcji - oraz Gas-Trading - 4 proc. akcji. W tym ostatnim udziały mają Gazprom Export (spółka zależna Gazpromu) - 15,88 proc., PGNiG - 43,41 proc., Bartimpex - 36,17 proc., należący do Aleksandra Gudzowatego, a pozostali 4,54 proc. Rosjanie chcą, by udziały w EuRoPol Gazie po połowie podzieliły pomiędzy siebie Gazprom i PGNiG. - Trzeba spojrzeć na korupcyjność tej sytuacji - mówił o posiadaniu akcji przez Aleksandra Gudzowatego premier Putin. Żeby jednak przejąć kontrolę na Gas-Trading potrzeba 75 proc. głosów na walnym zebraniu akcjonariuszy. Tyle PGNiG oraz Gazprom nie mają.
<!** reklama>Tymczasem Aleksander Gudzowaty nie zgadza się na sprzedaż swoich akcji. W swoim blogu zamieścił oświadczenie, w którym wyjaśnia nieścisłości zawarte w wypowiedziach Władimira Putina. Nie zarzuca mu kłamstwa lecz pisze, że rosyjski premier został wprowadzony w błąd. Mówił bowiem, że to Rosjanie zbudowali gazociąg, a faktycznie wykonali go Polacy przy kooperacji z Włochami, Niemcami i Szwedami. Według szefa rosyjskiego rządu, Gazprom sfinansował 100 proc. inwestycji - Gudzowaty twierdzi, że zrobił to bank na bardzo korzystnych warunkach. Biznesmen pyta „Kto miał interes i taką odwagę cywilną, by wprowadzić premiera Rosji w błąd?”. Według niego, stał się niewygodny, bo głośno mówił o różnorodnych nieprawidłowościach i informował o tym organa ścigania.
Kiedy tworzono EuRoPol, według polskiego prawa, musiało być minimum trzech udziałowców. Stąd obecność wśród akcjonariuszy, obok Gazpromu i PGNiG, Gas-Trading. Było to rozwiązanie optymalne, bo Rosjanie nie zgodziliby się na polską spółkę, a Polacy na rosyjską. Mieszany kapitał rozwiązywał problem.