Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wokół Zachemu. Nie wie GDOŚ, co czyni RDOŚ? A my ile z tego rozumiemy?

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Zapora w Łęgnowie - na razie próbna i przed powodzią, nie ściekami
Zapora w Łęgnowie - na razie próbna i przed powodzią, nie ściekami Tomasz Czachorowski, archiwum
W połowie ubiegłego tygodnia Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Bydgoszczy pochwaliła się umową wartą 90 milionów złotych na instalację bariery mającej chronić ludzi i królową polskich rzek przed ściekami z terenów po Zachemie. Pod koniec tego samego tygodnia dowiedzieliśmy się natomiast, że Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (GDOŚ) odwołała się od decyzji Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, negując szkody w środowisku po tymże Zachemie.

O co chodzi w tym ekologicznym Matriksie? Jak nie wiadomo o co, to pewnie o pieniądze. A mimo to wielu z nas nie rozumie. Ba, odnoszę wrażenie, że cały sektor ochrony środowiska tak został w Polsce urządzony, jakby właśnie o to chodziło, by nikt poza samymi urzędnikami nie orientował się, kto czym zawiaduje i w związku z tym za co odpowiada. Oprócz wspomnianych RDOŚ i GDOŚ mamy przecież jeszcze WIOŚ (Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska) i GIOŚ (Generalny Inspektorat Ochrony Środowiska), a także wydziały ochrony środowiska w samorządach. Idealne rozwiązanie, gdy się chce umyć ręce od odpowiedzialności albo zwalić na kogoś odpowiedzialność.

Zakładam jednak, że w ramach tej samej, własnej paczki gra się drużynowo - że GDOŚ nie wystawia na strzał RDOŚ, a WIOŚ nie kopie dołków pod GIOŚ. Jeśli tak jest w istocie, to po co RDOŚ podpisuje umowę wartą 90 milionów złotych z polsko-francuskim konsorcjum na instalację urządzeń zatrzymujących podziemny szlak rozmaitych trucizn w stronę Łęgnowa i Wisły, które spływają z obszaru dawnego zachemowskiego składowiska odpadów chemicznych o wdzięcznej nazwie „Zielona”? Po co RDOŚ podpisuje, skoro GDOŚ nie zgadza się z wyrokiem sądu warszawskiego sądu, który uchylił decyzję bydgoskiego RDOŚ o tym, że na terenie Łęgnowa Wsi nie stwierdzono szkody w środowisku?

Staram się pisać o tym możliwie przejrzyście, ale boję się, że czytelnikom i tak trudno będzie za mną nadążyć. Podejrzewam, że ta gmatwanina, rzeczywiście przypominająca Matrix, rodzi także skutki, na które regularnie skarży się Renata Włazik, bodaj najzagorzalsza bojowniczka o uratowanie Łęgnowa i sąsiednich miejscowości, a także Wisły, przed katastrofą ekologiczną.
A skarży się na to, że na placu boju jest osamotniona, że nie idą za nią nawet najbardziej zagrożeni - łęgnowianie. Jak mają iść, skoro sami nie wiedzą, komu i w co wierzyć?

Po prawdzie nie wiem i ja. Domyślam się jedynie pewnego scenariusza. Naszkicuję go w paru żołnierskich słowach. Otóż nie jest tak, że teraz RDOŚ docenia zagrożenie z powodu ścieków wypłukiwanych ze składowisk (nie tylko „Zielonego”) na terenie byłego Zachemu, a GDOŚ to zagrożenie neguje. Moim zdaniem chodzi o to, by wilk był syty i owca cała.

Nie da się przecież zaprzeczyć, że ziemia pod świętej pamięci Zachemem jest zatruta, kto wie, czy nie na wieki wieków. Nie da się też zaprzeczyć, że wody gruntowe będą roznosiły te zanieczyszczenia po okolicy, nieuchronnie zbliżając je do Wisły. Chodzi natomiast o to, by ludzie uwierzyli, że ten proces wciąż jest w zarodku, że ścieki dopiero zaczynają wędrować.

Wiara w to ma kluczowy wymiar dla zachemowskiej epopei – wymiar finansowy. Rzecz w tym, by nas przekonać, że nie trzeba miliardów złotych, jak twierdzili badacze z krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej, na ratunek przed katastrofą. Wystarczy 90 milionów na bariery wokół „Zielonego”. Nikt w to jednak nie uwierzy, jeśli oficjalnie uzna się, że zatrute wody gruntowe dotarły już do Łęgnowa Wsi.

Mamy zatem myśleć, że łęgnowianie, jeśli w ogóle jakieś świństwa w studniach mają, to dlatego, że kiedyś byli tak głupi, że sami zatruli sobie grzędę. Teraz zaś chcą wycyganić od państwa pieniądze za to, co sknocili. Dlatego GDOŚ oprotestował wyrok sądu w sprawie szkód w środowisku na terenie Łęgnowa Wsi. I dlatego RDOŚ i ci, którym zależy na głosach łęgnowian, będą przedstawiali budowę francuskiej zapory jako ostateczne i w pełni skuteczne rozwiązanie problemu.

Do następnych wyborów to rzeczywiście może wystarczyć. A potem? O potem politycy jak zwykle będą się martwić potem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tanie linie trują! Ryanair i Wizz Air na czele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera