Wójt Dragacza był jedynym włodarzem gminy w powiecie świeckim, który spóźnił się ze złożeniem oświadczenia majątkowego. W dodatku nie swojego, tylko żony.
<!** Image 2 align=right alt="Image 47560" sub="Andrzej Lorenc ma powody do zadowolenia z orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego - pozostanie na urzędzie">Wczoraj Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodny z ustawą zasadniczą przepis o wygaśnięciu mandatów samorządowców wskutek niezłożenia na czas oświadczeń majątkowych. Na mocy właśnie tego przepisu utracili mandaty radni, wójtowie, burmistrzowie oraz prezydenci miast i gmin, którzy nie złożyli w wyznaczonym terminie oświadczeń majątkowych. Skargę do trybunału w tej sprawie złożyła grupa posłów PO. Wczorajszy werdykt trybunału wydaje się rozwiewać wszelkie wątpliwości. Nie wiadomo jeszcze, jaka będzie reakcja rządu.
- Miałem przeczucie, że werdykt Trybunału Konstytucyjnego będzie właśnie taki, a nie inny. Zwyciężył zdrowy rozsądek - cieszy się Andrzej Lorenc.
Podczas jesiennych wyborów samorządowych Andrzej Lorenc pokonał różnicą 17 głosów poprzedniego wójta gminy Dragacz, Mirosława Osiewicza.
<!** reklama left>Radość z wygranej nie trwała długo, bo na początku tego roku okazało się, że nowo wybrany wójt spóźnił się z wysłaniem oświadczenia majątkowego żony. Chociaż sam wójt przedstawia inną wersję wydarzeń.
- Termin złożenia oświadczenia żony mijał 12 grudnia. Natomiast ja wysłałem je 11 grudnia. Uważam więc, że wszystko powinno grać - mówi Andrzej Lorenc. - Możliwe jednak, że zeznanie nie dotarło na czas. Moim zdaniem, nawet jeśli tak było, to niesprawiedliwa jest możliwość utraty mandatu. Uważam, że byłaby to kara niewspółmierna do winy - wyjaśniał wójt jeszcze przed ogłoszeniem orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego.
Andrzej Lorenc nie ukrywa, że gdyby decyzja Trybunału Konstytucyjnego była inna, ubiegałby się ponownie o fotel wójta.
- Najbardziej martwiłem się tym, że mógłby zostać opóźniony rozwój gminy - przekonuje wójt. - W przyszłym tygodniu zamierzamy uruchomić przetargi na inwestycje drogowe, kanalizacyjne i wodociągowe w Dolnej i Górnej Grupie. Gdyby miały odbyć się ponowne wybory i nie mógłbym podpisywać zawartych umów, groziłoby to paraliżem decyzyjnym.
- Dlatego planowałem scedować część obowiązków na sekretarza i skarbnika gminy. Na szczęście, nie będzie to już potrzebne - podkreśla z zadowoleniem Andrzej Lorenc.