Większość postronnych kibiców trzyma kciuki za Italię. Już od meczu otwarcia mistrzostw zespół prowadzony przez Roberto Manciniego zaskarbił sobie serca wielu fanów, prezentując znakomitą, równą dyspozycję. Drużyna z Półwyspu Apenińskiego gra z niesamowitą intensywnością, tworzy wiele sytuacji bramkowych i odkleja od siebie przypisaną wiele lat temu łatkę „nudziarzy” skupionych przede wszystkim na defensywie.
- Nasza gra poprawia się z meczu na mecz i stajemy się coraz lepszą drużyną. Jest jeszcze miejsce na progres, ale trudno nie zauważyć postępów. Cieszę się, że wciąż widzę w zespole chęć dążenia do poprawy. Dostrzegłem ją już po braku awansu na mundial w 2018 roku - przyznaje selekcjoner.
Hiszpanie natomiast nie wypadają w trakcie trwającego Euro zbyt przekonująco. Podopieczni Luisa Enrique marnują sporo okazji w ataku i choć w każdym meczu mają przewagę w posiadaniu piłki, to niewiele z niej wynika. Dość powiedzieć, że „La Roja” wygrała podczas obecnych mistrzostw tylko jedno spotkanie w regulaminowym czasie gry, pokonując na zakończenie fazy grupowej Słowację 5:0. Poza tym hiszpańscy piłkarze zaliczyli cztery remisy. Do wyeliminowania Chorwatów w 1/8 finału potrzebowali dogrywki, zaś do półfinału awansowali po zwycięstwie w rzutach karnych ze Szwajcarią. Warto jednak przypomnieć, że na Euro 2016 Portugalia wygrała w ciągu 90 minut rywalizacji zaledwie jeden mecz, w półfinale z Walią. Mimo to zdobyła złoty medal.
Jednym z bohaterów ćwierćfinałowego boju ze Szwajcarią był bramkarz Unai Simon. Zawodnik, który popełnił fatalny błąd w 1/8 finału przeciwko Chorwacji, odkupił swoje winy w konkursie „jedenastek”, broniąc dwa strzały „Helwetów”. - Wpadłem w euforię, eksplodowały ze mnie wszystkie emocje. Trzeba wymazywać z pamięci swoje niepowodzenia, ale także szybko zapominać o sukcesach. Na turnieju należy się skupiać wyłącznie na wyzwaniu, które jest przed nami - tłumaczył 24-letni zawodnik baskijskiego Athleticu Bilbao.
Hiszpanie zmierzą się z Włochami osłabionymi kadrowo. W szeregach „Squadra Azzurra” nie zagra bowiem Leonardo Spinazzola. Obrońca AS Roma, który dwukrotnie podczas Euro 2020 był wybierany graczem meczu, nabawił się kontuzji, walcząc o półfinał z Belgią. Do gry może powrócić dopiero w przyszłym roku. Jego miejsce najprawdopodobniej zajmie Emerson Palmieri. Wciąż z urazem zmaga się ponadto Alessandro Florenzi, który jak dotąd zanotował w trwającym turnieju tylko pierwszą połowę starcia z Turcją na inaugurację fazy grupowej.
W ekipie „La Roja” wątpliwy jest natomiast występ Pablo Sarabii, który narzeka na problemy z udem. Hiszpanie zdają sobie sprawę, z jak silnym przeciwnikiem przyjdzie im się mierzyć, nawet pomimo kontuzji we włoskiej drużynie. - By myśleć o dobrym rezultacie, musimy przede wszystkim powstrzymać Jorginho - powiedział w rozmowie ze „Sky Italia” Cesar Azpilicueta, będący na co dzień klubowym kolegą Włocha w londyńskiej Chelsea. - Jorginho jest dla swojego zespołu niczym talizman. Kontroluje grę, nadaje jej tempo, świetnie czuje się z piłką przy nodze. Jeśli uda nam się zneutralizować jego działania, to będziemy mieć większe szanse na awans do finału - dodał.
Z kolei selekcjoner Luis Enrique podkreślał na przedmeczowej konferencji prasowej, że kluczem do zwycięstwa będzie posiadanie piłki i jego zespół musi w tym elemencie przeważać. - Wiemy, że Włosi potrafią dostosować się do takich wydarzeń boiskowych, bo robili to już podczas trwającego turnieju. Mimo wszystko lepiej czują się z futbolówką przy nodze - mówił opiekun "La Roja".
- Hiszpański zespół prezentuje futbol, który bardzo się nam podoba. Doceniamy klasę rywala i wiemy, że nie będzie łatwo go pokonać, aczkolwiek nie inaczej było na poprzednich etapach fazy pucharowej - przyznał na konferencji prasowej pomocnik Nicolò Barella.
Pandemiczne restrykcje w Wielkiej Brytanii utrudniają fanom wtorkowych półfinalistów pojawienie się na Wembley. Po przylocie do Anglii każdy musi bowiem przejść kwarantannę trwającą od pięciu do siedmiu dni, o ile będzie przebywał w kraju dłużej niż 48 godzin. Obowiązkowe są także testy na koronawirusa przed podróżą. Prezydent włoskiej federacji piłkarskiej był sfrustrowany faktem, że UEFA rozdysponowała kibicom „Azzurrich” zaledwie 125 biletów na starcie z Hiszpanią. Jeśli Włosi awansują do finału, otrzymają natomiast tysiąc wejściówek. Zespół Roberto Manciniego może jednak liczyć na wsparcie wielu rodaków mieszkających w Londynie i całej Anglii. W Zjednoczonym Królestwie przebywa ponadto sporo Anglików włoskiego pochodzenia.
Nie inaczej jest w przypadku Hiszpanów. Dlatego też tamtejsza federacja piłkarska rozpoczęła w mediach społecznościowych akcję o nazwie „Potrzebujemy was”. - To apel do wszystkich rodaków mieszkających w Anglii, by wspierali z trybun drużynę narodową. Wasz doping na najbliższym meczu będzie ważniejszy niż kiedykolwiek - czytamy w komunikacie.
ZOBACZ TAKŻE:
Włoscy kibice opanowali okolice Wembley. Zobacz zdjęcia z Londynu
Euro 2020. Piękne fanki na stadionach i w strefach kibica [Z...
