Nie znam Łukasza Niedźwieckiego, nowego wiceprezydenta Bydgoszczy, ale słyszałem o nim dużo dobrego. Sprawdził się jako prezes Bydgoskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego, wcześniej przeszedł ścieżkę kariery bankowca. Ma doskonałe przygotowanie zawodowe, słowem - menedżer, jakich Bydgoszczy potrzeba. Tylko czy rzeczywiście na stanowisku zastępcy prezydenta? Nie twierdzę, że Niedźwiecki się tam nie nadaje, ale fotel jednego z „wice” bardziej pasuje do polityka niż menedżera.
<!** reklama>
Park przemysłowy jest strategicznym zamierzeniem Bydgoszczy, od którego w dużej mierze będzie zależała kondycja miejskiej ekonomii. Dobre wyniki Niedźwieckiego jako prezesa parku przemysłowego dawały nadzieję, że to strategiczne narzędzie będzie nadal służyło miastu jak należy. Czy prezydent Bruski naprawdę nie widział na miejscu swego zastępcy innej osoby, bardziej związanej z polityką niż biznesem? Czy jest pewny, że zmiana - już po roku - na stanowisku szefa parku przemysłowego to słuszne rozwiązanie?
W całej tej sprawie jest na szczęście pozytyw, mianowicie doświadczenie Niedźwieckiego w pozyskiwaniu inwestorów. W czasie kolejnych zwolnień grupowych i widma likwidacji kolejnych bydgoskich „sreber rodowych” inwestorzy są dla miasta jak powietrze. Bez nich będziemy zagłębiem galerii handlowych, po których przechadzać się będą ludzie robiący „window shopping”. Bo na prawdziwe zakupy nie będzie ich zwyczajnie stać.
