Sadownicy i sprzedawcy owoców potwierdzają niedawne zapowiedzi producentów soków - ceny już niedługo pójdą w górę! Droższe też będą domowe, zimowe zaprawy.
<!** Image 2 align=none alt="Image 153888" sub="Świeżego, atrakcyjnie wyglądającego towaru na straganach nie brakuje, ale ceny czasami zaskakują kupujących / Fot. Paweł Antonkiewicz">- To jest bardzo zły rok dla owoców. Fatalne są zbiory czereśni. Z drzew jednej z odmian, które rosną na hektarowej działce, zebraliśmy po kilka kilogramów z każdego. Z drugiej, gdzie rosną drzewa pięcio- dziesięcioletnie, zebraliśmy jedną trzecią owoców, które mieliśmy przed rokiem. Czereśnie są zdrowe, dorodne, ale jest ich mało. O połowę mniejsze zapowiadają się również zbiory wiśni. Mniej też będzie śliwek - mówi Halina Mnichowska, sadownik ze Ślesina.
<!** reklama>Złe wieści dla amatorów soków płyną także ze słynącego z sadów regionu Grójca koło Warszawy, którego zbiory ze względu na rozmiar produkcji mają wpływ na ceny krajowych przetworów.
- Byłem tam niedawno, u nich zbiory są jeszcze gorsze niż u nas. Ja w swoim sadzie przed rokiem zebrałem 50 ton śliwek, teraz będę miał może 5 ton. Wiśnie obrodziły w ubiegłym roku tak, że było ich 5 ton, dzisiaj szacuję, że zbierzemy 300 kilogramów. Mało było czereśni, które zresztą już się kończą, i dlatego ich cena tak przeraża kupujących. Ja sprzedawałem je przed rokiem za 4 złote, teraz za 8 złotych - dodaje pan Stanisław, sadownik z Żędowa w gminie Szubin. A amatorów owoców chyba rzeczywiście przerażają ceny. - Owoce są droższe niż przed rokiem i ludzie kupują je w mniejszych niż dotąd ilościach. Wątpię, aby robili to z myślą o zimowych zaprawach - słychać na targowisku w Nakle, a potwierdzają to opinie kilku pań.
- Kupuję trochę do jedzenia, bo latem trzeba jeść świeże owoce. Jeszcze rok temu zaprawiałam je, bo były względnie tanie. Teraz jednak skończyłam z tym. Przecież nie dam 12 złotych za czereśnie i 5 złotych za wiśnie! A gdzie jeszcze cukier, gdzie moja praca? Jak będę miała ochotę, to powidła i soki kupię zimą w sklepie - mówi pani Maria.
Pani Józefa nie wyobraża sobie zimy bez własnych przetworów, ale robi je tylko z jednego powodu: - Mam własny ogródek, trochę też dostaję od rodziny. Na kupowanie w sklepach i na targowisku mnie po prostu nie stać, choć dawniej też dokupowałam tam owoce.
Nie wszystkich jednak wysokie ceny zniechęcają do robienia zimowych zapraw.
- No jak to by miało być? Ciasto bez owoców? Śniadanie bez własnych powideł? Obiad bez kompotu? Nie wyobrażam sobie i dlatego odżałuję i zrobię zaprawy. Wysokie ceny owoców odbiją sie też na cenach ich przetworów w sklepach. A ja wiem, co będę jadła - żadnej chemii, konserwantów - deklaruje pani Janina.
- Mniej niż dawniej, ale zrobię kompoty, trochę owoców na pewno też zamrożę - dodaje pani Krystyna, a pani Mirka nie ma wątpliwości, że za kilka lat prawie nikt nie będzie przygotowywał zimowych przetworów: - Bo, kto je zrobi? Młodzi już teraz są wygodni i kupują gotowe. Nie mają ochoty na domowe zaprawy, bo już nie wiedzą, co jest dobre, nie obchodzi ich, że w tych ze sklepu pełno jest chemii, a w sokach cukru.
Na straganie
We wtorek średnie ceny w Nakle wynosiły: czereśnie - 14,50 zł, porzeczki - 4 zł, ogórki - 2,50 zł, fasola - 8 zł, kalafior - 3,50 zł.