Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Witajmy, ale nie witaczami

Jarosław Jakubowski
Mamy w Bydgoszczy szkolnictwo i prężne środowisko plastyczne. A mimo to nie potrafimy poradzić sobie z czymś takim, jak zaprojektowanie miejskiego witacza...

Mamy w Bydgoszczy szkolnictwo i prężne środowisko plastyczne. A mimo to nie potrafimy poradzić sobie z czymś takim, jak zaprojektowanie miejskiego witacza...

<!** Image 3 align=none alt="Image 201757" sub="Tak wyglądał jeden spośród czterech projektów, które przedwczoraj zostały wyróżnione przez jury, ale nie zostaną zrealizowane. Fot.: Archiwum">

Miasto ogłosiło właśnie fiasko trzeciego konkursu na promocyjno-informacyjny znak miasta, czyli - mówiąc popularnie - witacz. Wyłonienie czterech wyróżnionych prac trudno nazwać rozstrzygnięciem konkursu.

Fachowcom się nie podobało

Nad 146 nadesłanymi pracami pochylało się jury złożone z przedstawicieli kilku wydziałów ratusza, Obywatelskiej Rady Kultury, Rady Miasta, Galerii Miejskiej bwa, miejscowego oddziału Związku Polskich Artystów Plastyków, a także Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy i lokalnych gazet, w tym „Expressu Bydgoskiego”.

Specjaliści nie zdecydowali się wskazać pracy, którą można by uhonorować nagrodą główną. Jest nią kwota 10 tys. zł (na rękę). Oznacza to, że wciąż nie wiemy, czy i co będzie witało przyjezdnych na wlotach do miastach.

<!** reklama>

Pozostawienie w zawieszeniu kwestii miejskiego witacza każe zadać pytanie o sens tego konkursu. Przypomnijmy, że także dwa poprzednie konkursowe podejścia okazały się niewypałami. Witaczowa epopeja trwa już niemal rok...

Jurorką w jednej z poprzednich edycji konkursu była prof. dr hab. Aleksandra Simińska z Katedry Sztuk Wizualnych Uniwersytetu Technilogiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy. - To doświadczenie mnie zniechęciło do dalszego zasiadania w komisji. Wpływały prace nieciekawe. Najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdybyśmy w ogóle zrezygnowali z witaczy w Bydgoszczy. Lepszym „witaczem” będzie estetyczna tablica informacyjna na równo wystrzyżonym trawniku - mówi pani profesor.

Jest jeszcze jedno pytanie. Jak to się dzieje, że Bydgoszcz, w której znajduje się liceum plastyczne i uniwersytecka katedra szkoląca projektantów wzornictwa przemysłowego, a także działa liczne środowisko plastyków, nie jest w stanie zafundować sobie estetycznego i funkcjonalnego znaku promocyjnego? Wspomniana już Aleksandra Simińska twierdzi, że uczniowie liceum plastycznego z takim zadaniem by sobie nie poradzili. Studenci wzornictwa UTP z kolei zaangażowani są w inne liczne zadania - między innymi projekty drobnych gadżetów dla miasta.

Trudny temat dla artystów

A czy sami artyści wzięliby na siebie zaprojektowanie bydgoskiego witacza? Tutaj spotykamy się z pewnymi oporami. - Temat jest bardzo trudny. Były konkursy, w których wzięło udział wiele osób. Włożyły w to niemało wysiłku, a mimo to zawsze było coś nie tak. Trudno teraz zaproponować coś swojego, chyba że byłoby to kilka wariantów... To nie jest zlecenie, które można zrobić po wieczornym filmie w telewizji. Trzeba nad tym przysiąść. Kilka tysięcy złotych za taką pracę to rozsądna kwota - ocenia Leszek Gołdyszewicz.

Współwłaściciel Galerii Autorskiej, malarz i grafik Jacek Soliński nie jest zainteresowany zaprojektowaniem witacza. Źródło problemów z wyłonieniem dobrej koncepcji widzi w niedostatkach edukacji artystycznej. - To widać na ulicach upstrzonych reklamami, a także w jakości architektonicznej wielu nowych budynków. Bez rozbudzania świadomości estetycznej młodego pokolenia sytuacja nie poprawi się - przewiduje Jacek Soliński.

Są też inne zastrzeżenia.

- Konkurs na witacze? Pierwsze słyszę! To najlepszy dowód, że inicjatywa nie była dobrze rozpropagowana. Gdybym wiedział o konkursie, zapewne wziąłbym w nim udział, bo lubię takie wyzwania. Tym bardziej że leży mi na wątrobie swoista pogarda dla piękna, która pokutuje w nas jako niechlubna spuścizna minionej epoki. Wtedy wszystko, co piękne i estetyczne, źle się kojarzyło, niestety... W tym względzie mamy więc sporo do zrobienia, choć przyznam, iż nie przypuszczałem, że za mojego życia coś się zmieni. Tymczasem Bydgoszcz naprawdę pięknieje... Projektów nie widziałem, więc nie mogę oceniać. Uważam jednak, że powinny być nośne dzięki swej wizji, nieobojętne i zapadające w pamięć. Dla mnie przykładem takiej koncepcji jest ostatnio marina - mówi artysta Grzegorz Pleszyński.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera