Piłkarski Tour de France ruszy już w najbliższy piątek. Dwa dni później Stade de Nice na meczu z Irlandią Północną zaleje tłum polskich fanów.
Wśród naszych kibiców wielu będzie z Bydgoszczy i regionu. Powoli już organizują się do wyjazdu, pakują niezbędne rzeczy, planują podróż. Z każdym dniem czują coraz większe podekscytowanie.
Na kadrze bez podziałów
Zagorzałym sympatykiem reprezentacji Polski jest Piotr Gruszka, trener Chemika Bydgoszcz. W pamięci ma atmosferę, która panowała na mistrzostwach świata w Niemczech i mistrzostwach Europy w Austrii. - Polubiłem te wyjazdy. Reprezentacja Polski jest najważniejszą polską drużyną. Im lepiej wiedzie się kadrze, tym lepiej dla naszej piłki, i to na każdym poziomie.
Co jest takiego magicznego na meczach reprezentacji? - pytamy. - Mecze drużyny narodowej jednoczą ludzi. Wszyscy są równi, bez względu na to, kim są i czym zajmują się na co dzień - tłumaczy bydgoski szkoleniowiec, który w drodze na Euro 2016 obejrzał też kilka meczów eliminacyjnych.
To trzeba poczuć
Kierownik drużyn młodzieżowych Kujawsko-Pomorskiego Związku Piłki Nożnej, Leszek Płoszaj, na Euro wybiera się z kolegami pojazdem typu camper. - Planujemy fajną wycieczkę. Zamierzamy wyjechać już szybciej, żeby zwiedzić Paryż. Tam też zobaczymy mecz z Niemcami. Wierzę, że wrócimy w dobrych humorach. Euro 2016 trzeba dotknąć, poczuć. Mecze na żywo, a byłem już na kilku turniejach, zawsze są czymś wspaniałym - opowiada.
Na kolejny wyjazd na mistrzostwa Europy czeka Stanisław Wyrwas, były piłkarz, działacz Unii Solec Kujawski. Mówi, że organizatorzy takich imprez potrafią czasem zaskoczyć. - Na Euro w Austrii, konkretnie w Klagenfurcie - mówi - parking był usytuowany z dala od stadionu, na uboczu i droga na obiekt wiodła między zbożem, a kukurydzą.
Na imprezach mistrzostwach pan Stasiu zachwyca się stadionami. - Pamiętam mistrzostwa w Niemczech. W Polsce jeszcze takich nie było, więc oglądaliśmy te ośrodki z podziwem. W Gelsenkirchen czuliśmy się jak w teatrze - wspomina Wyrwas.
Halo, tu wieża
W obcym mieście trzeba też uważać, żeby nie zabłądzić.
- Mieliśmy taki przypadek, że jeden z kolegów nie wiedział, gdzie się znajduje i jak trafić do naszego hotelu. W kółko dzwonił i pytał, gdzie ma wysiąść. Wytłumaczyliśmy, że ma szukać najwyższej wieży kościelnej, bo nieopodal znajdowała się właśnie nasza baza. Śmiechu było co niemiara - dodaje.
Teraz Wyrwas też zobaczy w akcji Polaków przeciwko Niemcom. - Jedziemy busem, będzie wesoło - śmieje się.
Radosław Marut, były zawodnik Zawiszy, sympatyk tenisa i od niedawna działacz BKS Bydgoszcz (szef sekcji piłki nożnej), uważa, że na mecze kadry warto jeździć dla tej całej otoczki. - Przeżyłem dzięki temu piękne momenty. Bo proszę sobie wyobrazić, że na mundialu w Hannowerze idziesz w jednej zwartej kolumnie polskich kibiców, a obok ciebie maszerują Janusz Zaorski, Stefan Friedmann i były reprezentant kraju Roman Wójcicki. Czuliśmy się jak jedna rodzina.
Marut ma też smutne wspomnienia. Przy okazji wyjazdu do Klagenfurtu gościł w domu Adama Ledwonia, kolegi z kadry U’18. Zrobili sobie wspólne zdjęcia. Dwa dni później dowiedział się, że były reprezentant kraju nie żyje. - To był szok. Wracaliśmy załamani.
Maciej Pietrzyk z K-PZPN i KKP Bydgoszcz wylosował bilet za pośrednictwem strony UEFA z puli za 55 euro. - Nie mogłem w to uwierzyć, na tej platformie zarejestrowało się kilka milionów osób - nie ukrywa. W Marsylii (21.06.) obejrzy mecz Polski z Ukrainą.
Nie można się bać
- Wielu odradzało mi wyjazd w to miejsce ze względów bezpieczeństwa. Ale uważam, że nie można się bać, przynajmniej tego okazywać. Z Modlina lecimy do Paryża, a dalej, około 900 kilometrów, pociągiem do Marsylii,. Będziemy nocować u znajomego sto kilometrów od tego miasta. Zatem, już za kilka dni powiemy: witaj przygodo!