Ministerstwo Zdrowia, a wraz z nim rząd, mają różne pomysły na to, by zwiększyć liczbę lekarzy rezydentów i zmniejszyć koszty związane z ich kształceniem. Jedną z ubiegłorocznych propozycji był plan zobowiązania młodych lekarzy specjalistów do tego, by zostali w kraju. Projekt przewidywał wprowadzenie odpłatności za naukę - ci, którzy po zakończeniu specjalizacji, opuściliby Polskę, musieliby zwrócić koszt kształcenia.
[break]
Mniej niż średnia unijna
Z danych, które Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy przedstawił kilka dni temu, wynika, że w ciągu następnych trzech lat ok. 30 tysięcy lekarzy przejdzie na emeryturę, a jedynie 15 tysięcy studentów ukończy studia medyczne.
- Nie znam takich danych i trudno mi je komentować - mówi poseł Tomasz Latos, przewodniczący Sejmowej Komisji Zdrowia. - Prawdą jest jednak to, że w Polsce jest o jedną trzecią mniej lekarzy niż wynosi średnia w pozostałych krajach europejskich. Niedobory kadrowe, wadliwy system i braki finansowe, to tylko niektóre powody ciągle powiększających się kolejek do lekarzy specjalistów.
Przyjęto tylko 33 wnioski
Jak dowiedzieliśmy się w Kujawsko-Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim, Ministerstwo Zdrowia z grupy 130 wniosków osób, które od wiosny zamierzają podnosić swoje kwalifikacje w naszym regionie, przyjęło jedynie 33. Dla porównania w minionym roku wiosną z grupy 115 podań przyjęto 34, a jesienią 2013 roku ministerstwo zaakceptowało 139 wniosków (złożono ich 144). Wyraźna sezonowość, jak twierdzi Bartłomiej Michałek, rzecznik wojewody, wynika z harmonogramu roku akademickiego. Jesienią młodzi lekarze są już po studiach.
Absolwenci bydgoskiego Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika robią specjalizację głównie w klinikach dwóch uniwersyteckich szpitali.
- Rocznie mamy około 300 rezydentów - mówi Marcin Czyżniewski, rzecznik UMK w Toruniu. Zapotrzebowanie jest jednak znacznie większe.
W Szpitalu Uniwersyteckim nr 2 im. Biziela kształci się obecnie 103 rezydentów. Największe, kilkunastoosobowe grupy specjalizują się w klinice położnictwa i chorób kobiecych oraz w klinice chorób naczyń i chorób wewnętrznych.
Ministerstwo przekazuje szpitalom, w których kontynuują naukę rezydenci, pieniądze na ich płace i składki ZUS.
- Opłacamy dyżury, składki ZUS od dyżurów oraz przekazujemy pieniądze na fundusz socjalny - wylicza Kamila Wiecińska, rzecznik Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Biziela. - Wypłacamy również średnią urlopową lub ekwiwalent za urlop.
Trudno obcokrajowcom
Braki kadrowe, teoretycznie, mogliby uzupełnić lekarze obcokrajowcy. - Nie jest to, niestety, takie proste - wyjaśnia poseł Tomasz Latos. - Ministerstwo stwarza ogromne trudności.
Tomasz Latos, jak nam powiedział, interweniował niedawno w sprawie Ukrainki polskiego pochodzenia.
- Jest neonatologiem, ma 20 lat stażu pracy - tłumaczy poseł. - Po to, by mogła pracować w Polsce, wymagano od niej zdania egzaminu - takiego samego, jaki zdają osoby kończące studia. Z całego zakresu medycyny. Uważam, że sprawdzanie kompetencji zawodowych powinno dotyczyć tylko danej specjalności.
Poseł Tomasz Latos dodaje, że wiedzę obcokrajowców powinni weryfikować konsultanci wojewódzcy lub krajowi danej specjalności.