Od cwelów wyzwał radny Maciej Archaniołowicz chuliganów, którzy dewastują przystanki autobusowe. Jedni mieszkańcy są oburzeni, inni chwalą za zdecydowanie.
- W osiedlowej gazetce „Nasze Szwederowo” przeczytałam artykuł, w którym autor posługuje się więzienną gwarą - mówi pani Janina. - To jeden z naszych miejskich radnych! Jeśli w ten sposób zamierza robić sobie kampanię wyborczą, to mojego głosu nie otrzyma na pewno.
„Osiedlowi cwele, bo jak ich inaczej nazwać, postanowili hucznie uczcić Wielkanoc” - czytamy w tekście Macieja Archaniołowicza, zatytułowanym „Powinni zeżreć to szkło”. Autor opisał w nim dewastację autobusowego przystanku. Czy radnemu wypada w ten sposób wyrażać opinię?
To był tylko cytat
- Dosłowanie w taki sposób wyraził się człowiek, który był świadkiem tego zdarzenia. Zacytowałem jego słowa i biorę za to odpowiedzialność. Pełnię funkcję publiczną, ale jestem również bydgoszczaninem i mogę się zdenerwować. Miasto traci tysiące przez takich chuliganów - tłumaczy radny Archaniołowicz.
- Widziałem już wiele osiedlowych gazet, w żadnej nie spotkałem takich słów - mówi Michał Krzemkowski, radny LPR. - Widać jednak wściekłość i emocje, towarzyszące tekstowi. Może faktycznie takie zachowanie na Szwederowie to bardzo poważny problem i stąd takie słownictwo?
Wulgaryzm uzasadniony
- W tytule artykułu są słowa potoczne. Służy to zachęceniu czytelnika do przeczytania tekstu - mówi profesor Małgorzata Święcicka z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. - Natomiast słowo cwel pochodzi z gwary przestępczej. Jest niesamowicie obraźliwe. Nie jest to jednak wulgaryzm w tekście nieuzasadniony. Widać, że autor bierze stronę mieszkańców i niejako występuje w ich imieniu. Mojej profesor zwrot „fajny” nie przeszedłby przez gardło. Dziś młodzi mówią inaczej, wiele słów nie ma już negatywnej konotacji, natomiast starsi czują się nimi urażeni.
Radny Archaniołowicz odpiera zarzut, że na łamach gazetki rozpoczął wyborczą kampanię. - Jestem na osiedlu znany. Nie potrzebuję takich artykułów, żeby zdobyć rozgłos.