https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wietnamski desant na sąd

Jarosław Jakubowski
Pięciu Wietnamczyków zasiadło wczoraj na ławie oskarżonych Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. Chcieli wyjść z aresztu, ale sąd nie wyraził zgody. Przed salą rozpraw na oskarżonych czeka około dziesięcioro kobiet i mężczyzn. Większość o azjatyckich rysach. Ale jest też młoda blondynka, podobno Polka. Dwie młode Azjatki wyróżniają się szczególnie, bo przyniosły do sądu wielkie papierowe serce z naklejonymi na nim zdjęciami i podpisami.

Pięciu Wietnamczyków zasiadło wczoraj na ławie oskarżonych Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. Chcieli wyjść z aresztu, ale sąd nie wyraził zgody.

Przed salą rozpraw na oskarżonych czeka około dziesięcioro kobiet i mężczyzn. Większość o azjatyckich rysach. Ale jest też młoda blondynka, podobno Polka. Dwie młode Azjatki wyróżniają się szczególnie, bo przyniosły do sądu wielkie papierowe serce z naklejonymi na nim zdjęciami i podpisami. - To coś w rodzaju kartki z życzeniami z okazji urodzin jednego z oskarżonych - wyjaśnia nam wąsaty Wietnamczyk, pełniący rolę tłumacza przysięgłego w procesie. - To dla mojego siostrzeńca - dopowiada łamaną polszczyzną skośnooki mężczyzna w średnim wieku.

<!** Image 2 align=none alt="Image 178078" sub="Jeden z oskarżonych dostał życzenia urodzinowe w kształcie serca ze zdjęciami i podpisami krewnych i znajomych. Na rozprawie Wietnamczycy korzystali z pomocy tłumacza przysięgłego. Fot. Tymon Markowski">

Wreszcie uzbrojeni policjanci z konwoju przyprowadzają pięciu niewysokich mężczyzn. Cieszą się na widok krewnych, ale uśmiech nie jest w stanie zamaskować zdenerwowania. Według wokandy sądowej są to: H. Le Van, Q. Dao Ngo, T. Le Khac, T. Than Van i T. Hong Van. - W Wietnamie w użyciu jest niewiele nazwisk, dlatego oskarżeni mogą wydać się spokrewnieni, ale tak nie jest - wyjaśnia nieoceniony tłumacz.

Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy oskarżyła pięć osób narodowości wietnamskiej o to, że od początku października 2009 roku do 12 kwietnia 2010 roku w Inowrocławiu i w Bydgoszczy działali w zorganizowanej grupie przestępczej, zajmując się produkcja konopi indyjskich w znacznych ilościach. Szacuje się, że wyprodukowali łącznie około 100 kg marihuany. Jeden z oskarżonych ma zarzut posiadania około 30 porcji „trawki”. Nie ustalono mocodawcy zatrzymanych Wietnamczyków.

<!** reklama>

Oskarżeni sadowią się między policjantami. Na ławach dla publiczności miejsca zajmują krewni podsądnych. Za pulpitem dla świadków staje 37-letni N., kucharz zamieszkały w Pruszczu Gdańskim. Jest właścicielem mieszkania przy Nakielskiej 185 w Bydgoszczy. - Nigdy tam nie mieszkałem. Zameldowany był w nim mój brat, który wynajmował je ludziom z Wietnamu - wyjaśnia świadek.

Obrona wniosła o uchylenie aresztu oskarżonym, zapewniając, że nie uciekną z Polski. Dodatkowym argumentem ma być fakt, że materiał dowodowy został w tej sprawie już niemal w całości zebrany. Jeden z adwokatów wnosząc o uchylenie aresztu wskazał na względy rodzinne.

- Moi dwaj klienci mają w Polsce mieszkania i pracę, polskie żony i dzieci. Le Khac ma również byłą żonę, z którą ma dwójkę dzieci - argumentował mec. Krzysztof Olkiewicz.

Sędzia Jarosław Bauk przedłużył jednak tymczasowy areszt trzem oskarżonym do 17 października, a oskarżonemu Le Khac do 19 października. Sądu nie przekonały zapewnienia, że Wietnamczycy nie będą chcieli dać drapaka.

- Oskarżonym grozi wysoki wymiar kary, od 3 do 15 lat więzienia. Jest to główna przesłanka zastosowania tymczasowego aresztu - stwierdził sędzia Jarosław Bauk.

Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do winy.

Proces - jak na polskie warunki - przebiega w ekspresowym tempie. Pierwsza rozprawa odbyła się w maju, a obecnie postępowanie jest na etapie zeznań ostatnich świadków. Kolejna rozprawa w październiku.

Zatrzymanie Wietnamczyków w kwietniu 2010 roku było bardzo widowiskowe. Dom na obrzeżach Bydgoszczy, wynajmowany przez Wietnamczyków za pośrednictwem biura nieruchomości, został otoczony przez kilkudziesięciu uzbrojonych funkcjonariuszy CBŚ i oddziału antyterrorystycznego. Za pomocą specjalnego młota wyważono drzwi. Wietnamczycy byli kompletnie zaskoczeni. Jeden z nich stanął w oknie na piętrze i zagroził, że skoczy. Na policjantach nie zrobiło to większego wrażenia. Odpowiedzieli, że jeśli skoczy, będzie kulał i łatwiej będą mogli go schwytać. Wówczas mężczyzna się poddał.

Była to tylko część większej akcji CBŚ wymierzonej w wietnamski biznes narkotykowy. W wynajmowanych przez obcokrajowców pomieszczeniach odkryto urządzenia oświetlające, nawadniające i wentylujące. Znaleziono również duże ilości ziemi ogrodowej oraz kwiatostan konopi i susz roślinny.

W styczniu tego roku CBŚ rozbiła wietnamską plantację marihuany przy ul. Dworcowej w Bydgoszczy.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

ć
ćpun
Kto widział by w XXI wieku trzymać ludzi w pierdlu za trawkę. Przecież pan premier Tusk wyznał nam sam, że próbował za młodu, więc skądciś musiał ją nabyć i to od dobrych fachmanów azjatyckich skoro mu nie zaszkodziła. No nie ?
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski