Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz - Niedźwiadki Przemyśl 78:75
Kwarty: 19:26, 14:17, 25:16, 20:16
Enea Abramczyk Astoria: Małgorzaciak 24 (4), Kiwilsza 14, 5 zb., Zegzuła 11 (1), Jeszke 4, Ulczyński 0 ortaz Kaszowski 12 (1), Walker 10, 5 zb., Burczyk 2, Śmigielski 1, Wińkowski 0.
Niedźwiadki: Wilson 18 (2), Rompa 14, Chrabota 10, Janczak 8 (1), Serwański 0 ortaz Szczypiński 9 (2), Uberna 8 (2), Mboya Kotieno 4, Puchalski 4.
Beniaminek z Przemyśla przyjechał do Bydgoszczy bez swojego najlepszego polskiego zawodnika Maximiliana Egnera, ale i tak zaczął świetnie. Z pierwszych dziesięciu rzutów z gry przemyślanie trafili osiem i w połowie 1. kwarty prowadzili 17:12. Gospodarze mogli liczyć na skuteczność duetu Małgorzaciak - Zegzuła, ale to było zdecydowanie za mało. Obrona Asty była tym razem wyjątkowo dziurawa, może poza Andre Walkerem, który wszedł z ławki i zaliczył trzy efektowne przechwyty.
Na początku 2. kwarty przewaga gości wynosiła już 9 punktów. Bardzo źle wyglądała organizacja akcja ofensywnych, zwykle na stojąco i w końcu oddawanie rzutu z trudnej pozycji. Do przerwy we własnej hali mieli skuteczność z gry 38 procent, gdy biegające znacznie żwawiej Niedźwiadki aż 55 procent. Goście nokautowali także bydgoszczan pod tablicami, wygrywając zbiórki 21:10.
Po przerwie było już 39:52 po trafieniu eks-Piernika z Torunia Szymona Janczaka. Od tego momentu dopiero Astoria zaczęła poprawiać defensywę. Od razu to przyniosło serię 11:2 i zmniejszenie strat do 4 punktów w połowie 3. kwarcie, a na sam koniec tej części do zaledwie jednego.
Zaraz po wznowieniu gry Andre Walker dał gospodarzom wreszcie długo oczekiwane prowadzenie. W ostatniej kwarcie powoli Astoria brała górą i krok po kroku budowała przewagę. Emocji nie brakowało jednak do końca meczu. Jeszcze na pół minuty przed końcem Niedźwiadki przegrywały jedynie 2 punktami, ale nie po raz pierwszy bohaterem Asty był Szymon Kiwilsza. Zebrał piłkę w ataku po niecelnym rzucie Walker i dobił z faulem. Jeszcze w ostatniej akcji goście mieli rzut na dogrywkę, ale Mateusz Szczypiński trafił tylko w obręcz.