AZS AWF Katowice - Enea Abramczyk Astoria 70:82
Kwarty: 18:25, 17:25, 17:20, 18:12
Enea Abramczyk Astoria: Kiwilsza 21, 10 zb., Zegzuła 12 (2), Małgorzaciak 9, 8 zb., Jeszke 9 (1), Ulczyński 5 (1) oraz Wińkowski 9 (1), Walker 7 (1), Śmigielski 3, Pluta 3 (1), Kaszowski 2, Burczyk 2.
Gdy zaczynał się mecz w Katowicach, bydgoszczanie wiedzieli już, że Górnik Wałbrzych przegrał mecz u siebie i jest szansa na odrobienie punktu do lidera. W ostatnich tygodniach podopieczni Krzysztufa Szubargi grali bardzo nierówno, ale w starciu z ostatnim zespołem w tabeli byli murowanym faworytem.
Akademicy prowadzili tylko po pierwszej akcji, w której z dystansu trafił Tomasz Krzymiński. Asta odpowiedziała natychmiast serią 8:0 (m.in. dwa trafienia Szymona Kiwilszy), a potem już tylko powiększała przewagę. Środkowy był nie do zatrzymania przez defensywę AZS AWF i już do przerwy zgromadził na koncie 15 punktów (7/8 z gry).
Trener Krzysztof Szubarga tym razem zdecydował się odsunąć od składu Rhondella Goodwina, który w ostatnich meczach sprawiał wyjątkowo kiepskie wrażenie, i to pod względem sportowym, jak i mentalnym. Do gry wrócił więc rozgrywający Andrea Walker. Amerykanin wszedł z ławki, ale jeszcze w 1. kwarcie zdążył zdobyć 5 punktów. W sumie na parkiecie spędził 19 minut - 3/9 z gry, po 2 zbiórki, asysty, straty i 1 przechwyt.
Trudno ocenić jego prawdziwą przydatność, bo Enea Abramczyk Astoria miała w tym meczu dużą przewagę pod każdym względem nad rywalem. Do przerwy skuteczność z gry zespołu wyniosła prawie 70 procent (!), rywale tymczasem trafiali tylko co trzeci swój rzut.
Popisy ofensywne skończyły się na chwilę zaraz po przerwie. Przez 5 minut trzeciej kwarty Asta uzbierała raptem 4 pkt i przewaga stopniała do 9 punktów (45:54). Sytuacja została jednak szybko opanowana i jeszcze w 3. kwarcie bydgoszczanie zbudowali rekordową 20-punktową przewagę.
