Biczowanie do krwi, ukrzyżowanie oraz wyczerpujący marsz z ciężkim drewnianym Krzyżem na plecach. Na ludzi mdlejących z powodu upałów i odwodnienia, ale też potrzebujących opatrzenia ran czeka pierwsza pomoc. Dłonie i stopy ochotników przebijane są prawie 8-centymetrowymi gwoździami. Następnie spędzają oni na krzyżu nawet do kilkunastu minut.
Wielki Piątek na Filipinach | Krwawa inscenizacja ukrzyżowania
Źródło: Associated Press/x-news
Filipiny są największym katolickim krajem Azji Wschodniej. Krwawa tradycja jest silnie potępiana przez Kościół katolicki, który uważa obrzęd za zbędny i szkodliwy przejaw fanatyzmu religijnego. Sprzeciw Kościoła nie zniechęca jednak samych uczestników, dla których imitowanie śmierci Chrystusa jest sposobem na okazanie wdzięczności czy też aktem błagania o łaskę dla bliskich dotkniętych chorobą.
Najgorliwsi z uczestników biorą udział w krwawym rytuale co roku. 53-letni Ruben Enaje został w tym roku ukrzyżowany po raz 31. "Jak długo wierzymy w Boga i modlimy się żarliwie, nie ma rzeczy, której Bóg nie wysłucha." - powiedział zaraz po przybiciu do krzyża. Tradycja co roku przyciąga tysiące mieszkańców oraz widzów z całego świata, stając się znaną na całym świecie atrakcją turystyczną. Według szacunków w zeszłym roku w wydarzeniu uczestniczyło około 40 000 ludzi.