Wiele osób sądzi, że hipermarkety zmieniają swoje szyldy głównie dlatego, by korzystać z ulg podatkowych. Tak się składa, że kiedyś obowiązywały przepisy, które umożliwiały tego typu inwestorom pewne ulgi podatkowe.
Dziś ich już nie ma, co nie znaczy, że koncerny palą się do płacenia podatków. Nie po to zatrudniają najlepszych księgowych, by płacić podatki, ale po to - by płacić ich jak najmniej. Poprzez umiejętną politykę kosztową i inwestycyjną, a także z uwagi na niską rentowność hipermarketów, mogą skutecznie przez wiele lat wykazywać niewielkie zyski (a więc płacić stosunkowo niewielkie podatki) mimo wielomiliardowych obrotów całych sieci.
<!** reklama>
Rację mają ci, którzy uważają, że potrzeba nam więcej podatkowego patriotyzmu. Nie jest normalna sytuacja, w której na przykład gmina Piaseczno, która ma okazję być siedzibą centrali Auchan w Polsce, spijała niemal całą śmietankę z tytułu działalności sieci tylko dlatego, że jest jej siedzibą. Bydgoszcz - oprócz części podatków, które wpływają od pracowników hipermarketów i podatku od nieruchomości, nie ma wiele z obecności sieci handlowych w mieście.
Nie pamiętam, by jakakolwiek sieć sponsorowała nasz klub czy wydarzenie muzyczne, czy w inny sposób angażowała się w działania lokalne. Warto byłoby przynajmniej rozważyć zmianę przepisów, które umożliwiłyby rozliczanie podatku CIT proporcjonalnie w taki sposób, by wpływał do budżetu gmin, w których działają markety każdej z sieci.