- Niepokoi nas sytuacja w waszym województwie - nie kryje Krzysztof Prasałek. - Widać wyraźny opór władz przed rozwojem absolutnie przyjaznej technologii.
<!** Image 2 align=none alt="Image 172915" sub="Województwo walczy z wiatrakami, a w Głuchowie uczestnicy konferencji na temat turbin wiatrowych ich bronią. Na zdjęciu: dr Włodzimierz Bandera, ekspert w zakresie akustyki środowiska, prezentuje wyniki pomiarów. Fot. Adam Zakrzewski">
Zdaniem prezesa Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, Kujawsko-Pomorskie niebawem stanie się dziwadłem na skalę ogólnopolską, bo podobno tylko tu władze, rękoma Biura Planowania Przestrzennego, przygotowują się do uniemożliwienia dalszego rozwoju energetyki wiatrowej.
- Jeżeli wiatraki nie staną u was, staną gdzie indziej - zapewniał prezes Krzysztof Prasałek podczas wczorajszej konferencji prasowej pod 145-metrowym wiatrakiem w Głuchowie. Zaproszeni zostali na nią, poza dziennikarzami, także ornitolodzy, akustycy i samorządowcy, którzy w wiatrakach stawianych na terenie ich gmin widzą szanse rozwoju.
<!** reklama>- Jestem za, bo widzę konkretne pieniądze - przyznał Krzysztof Chodubski, burmistrz Radzynia Chełmińskiego, który zapewnia, że za wiatrakami są mieszkańcy miasteczka i gminy. - Z tego, co słyszałem od kolegów z innych gmin, od jednego wiatraka można oczekiwać aż 120 tysięcy złotych z tytułu podatku od budowli. Zarobić chcą też rolnicy na wydzierżawieniu terenu pod wiatrak. Dla wielu gmin podobnych do mojej wiatraki to wielka szansa, a tymczasem nasz plan miejscowy nie został uzgodniony, bo Urząd Marszałkowski jest wiatrakom przeciwny.
Reprezentujący wiatrakowych inwestorów Grzegorz Skarżyński zarzucił marszałkowi województwa stronniczość w tej sprawie. Dowód? - Z zadziwieniem obejrzałem ulotkę „Łubianka stop wiatrakom” - pokazał kopię dołączoną do materiałów prasowych konferencji. - Marszałek tego województwa pisze tu, że w pełni popiera tę inicjatywę.
<!** Image 3 align=right alt="Image 172948" >Organizatorzy przyznali zarazem, że na spotkanie nie zaproszono nikogo z władz ani autorów opracowania „Zasoby i możliwości wykorzystania odnawialnych źródeł energii”, zapowiadającego trudne czasy dla rozwoju tego biznesu w naszym regionie. To w tym dokumencie, wydanym przez Biuro Planowania Przestrzennego, zalecono stawianie elektrowni wiatrowych w odległości minimum 1000 metrów od budynków, odsunięcie ich po 10 kilometrów w obie strony od Wisły i niewiele mniej od Drwęcy i Noteci.
- Jeśli przeanalizuje się mapę województwa i uwzględni wszystkie uwarunkowania, to praktycznie nie znajdziemy miejsca, gdzie kolejne wiatraki można będzie stawiać - mówi Grzegorz Skarżyński.
- A Kujawsko-Pomorskie, które ma w tej chwili około 180 elektrowni wiatrowych, dysponuje ogromnym potencjałem - twierdzi prezes Krzysztof Prasałek. - Wiatraków mogłoby stanąć dziesięć razy więcej. Produkować tu można nawet 2000 megawatów.
Co na to nieobecni, których co chwilę wywoływano do tablicy? Choćby dyrektor Kujawsko-Pomorskiego Biura Planowania Przestrzennego i Regionalnego, Antoni Pawski? - Mamy inne cele - podkreśla. - Mamy obowiązek dbać o jakość życia mieszkańców województwa, a z drugiej strony są pieniądze i to ogromne pieniądze. Wiatraki to potężna ingerencja w krajobraz. Nie powinniśmy popełniać błędów, które popełniono w tej kwestii na świecie. Wiatraki szpecą i są uciążliwe. Zwolennicy będą oczywiście mówić, że tak nie jest. Ale poważne wady wiatraków widzi też Senat, który wydał w kwietniu opracowanie na ten temat. Nie uważamy, że nasze województwo staje się z powodu podejścia do elektrowni wiatrowych województwem zacofanym. Sądzimy, że jest wręcz odwrotnie.
