8 sierpnia, dzień przed meczem reprezentacji Polski z San Marino, w gabinecie prezesa PZPN Cezarego Kuleszy sprawdzono, czy w pomieszczeniu nie ma podsłuchu. Jak się okazało, był. Technicy zabezpieczyli sprzęt, trwa dochodzenie w tej sprawie. "WP Sportowego Fakty" dotarły do raportu technika.
Jak wynika z ustaleń serwisu, na podstawie analizy poboru energii oraz poziomu zużycia baterii można przypuszczać, że urządzenie uruchomiono około połowy sierpnia, najprawdopodobniej w widełkach 9-22 sierpnia.
Z kolei w przytoczonym raporcie czytamy: Według mnie "pluskwa" mogła słuchać trzech pomieszczeń na raz: gabinet prezesa, pomieszczenie sąsiadujące oraz sekretariat. Wykonaliśmy test słyszalności sekretariatu z efektem pozytywnym.
Miejsce ukrycia może wskazywać, że odbiorca fal radiowych umieścił go celowo na granicy 2 pomieszczeń oraz pod oknem, aby zasięg urządzenia w linii prostej był jak największy z zewnątrz."
Ponadto z relacji technika wynika, że podsłuch był aktywny i przy naładowanej baterii oraz sprzyjających warunkach pogodowych podsłuch był możliwy z odległości 1-2 kilometrów w linii prostej. "Ten nadajnik cechuje bardzo silna czułość mikrofonu… Szept był słyszalny z odległości kilku metrów" - cytują raport "WP Sportowe Fakty".
Nie ustalono jeszcze, kto stoi za podłożeniem pluskwy w gabinecie prezesa PZPN.
Reprezentacja Polski w grze FIFA 22. Zobacz, jak wyglądają B...
JUŻ IDZIESZ? MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE:
JUŻ IDZIESZ? MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE:
