Kontrola, na której przeprowadzenie nowy prezes PZPN zdecydował się po 51 dniach urzędowania, była rutynowa. Doszło do niej w przeddzień dzisiejszych obrad nowego zarządu – zaczęły się o 13.00, także w biurowcu przy ul. Bitwy Warszawskiej 1920 roku - podczas których ma zostać zatwierdzony skład najważniejszych dla działania piłkarskiej federacji komisji.
Analizator widma wykrył częstotliwość...
– Poprzednia taka kontrola, rutynowa, odbyła się prawie równo 12 miesięcy temu w październiku 2020 roku. I nic nie wykryła – mówi w rozmowie ze „Sportowym24” Piotr Szefer, dyrektor gabinetu prezesa PZPN. – W piątek wykwalifikowane służby weszły do związku po zakończeniu pracy biura, co ma miejsce o godzinie 16.30. Tym razem jednak analizator widma wykrył częstotliwość w gabinecie prezesa. Monitoring obejmuje wejście do gabinetu prezesa PZPN, natomiast w środku nie ma kamer. Można będzie zatem ustalić jedynie, kto przekraczał drzwi do pokoju, w którym urzęduje prezes Kulesza.
Boniek także obawiał się podsłuchów?
Wiele wskazuje, że w kwestii przeprowadzania kontroli antypodsłuchowych to… oficjalna wersja. Wedle jednego z pracowników federacji – poprzedni szef PZPN Zbigniew Boniek od pewnego momentu miał mieć wręcz fobię na tym punkcie i – co prawda – dyskretnie prosić o regularne sprawdzanie. Wspomnianym momentem była wizyta funkcjonariuszy CBA, którzy po raz pierwszy pojawili się w biurach federacji futbolowej w… Dniu Piłkarza, 10 września 2020 roku (a później jeszcze raz, na początku marca 2021). Zresztą od osób z otoczenia Kuleszy można usłyszeć, że nowy prezes miał mieć wiedzę na temat zwyczajów poprzednika w tym względzie. A w każdym razie, gdy tuż po wygraniu wyborów 18 sierpnia korzystał z apartamentów w jednym ze stołecznych hoteli, za każdym razem miał prosić o inny pokój…
Komu mogło zależeć na podsłuchiwaniu Kuleszy?
Komu mogłoby zależeć na podsłuchiwaniu szefa największego sportowego związku w Polsce? Z góry wykluczono bowiem, że aparatura podsłuchowa – ze względu na jej techniczną specyfikację – mogła pozostać w gabinecie prezesa PZPN od czasów, gdy zasiadał tam Boniek. Musiała zatem zostać podrzucona już po przejęciu sterów przez Kuleszę i służyć monitorowaniu spotkań nowo wybranego szefa polskiego futbolu. Cóż, nie jest tajemnicą, że zwycięska – szeroka - koalicja już na finiszu kampanii była lekko zwaśniona, a podział wyborczych łupów wydawał się kwestią sporną… Z drugiej strony – pierwsze duże kontrakty reklamowe – i na pośrednictwo w rozmowach ze sponsorami – federacji kończą się już za 8 miesięcy. Zapewne śledczy i ten aspekt wezmą pod uwagę...
Adam Godlewski
