W chatce pachnącej drewnem tuż pod sufitem wiszą bukiety zbóż, ziół i polnych kwiatów. Wkrótce staną się ozdobą okolicznościowej kartki, kolczyków lub wisiorka.
<!** Image 2 align=none alt="Image 152613" sub="Chatka pachnąca drewnem, ziołami i kwiatami. Tego doświadczymy wybierając wypoczynek na wsi / Fot. Tymon Markowski">Chatka Ziołowa w gospodarstwie Alicji Ożóg z Kozielca czeka na uczestników warsztatów rękodzielniczych. Biorą w nich udział całe rodziny. Dzieci z miasta pod okiem pani Alicji poznają wieś. Współczesne maluchy muszą się jej uczyć.
<!** reklama>To nie pensjonat
- Dzieci nie rozróżniają rodzajów zbóż, nie potrafią pleść wianków z kwiatów, nie wiedzą, jak działa gospodarstwo - mówi Alicja Ożóg. - Wypoczynek na wsi wciąż czymś ich zaskakuje. Gospodarstwo agroturystyczne to nie to samo co pensjonat. Tu liczy się kontakt z gospodarzem. Jesteśmy otwarci na oczekiwania gości. Możemy zostawić im swobodę, ale możemy też pomóc im w odkrywaniu wsi. Opowiadamy o okolicy, oprowadzamy. Przygotowujemy wieczory przy ognisku. Chcemy, by dobrze się u nas czuli - dodaje z uśmiechem.
Gdy gospodarstwo rolne państwa Ożogów przestało się opłacać, właściciele pomyśleli o agroturystyce. Alicja Ożóg z wykształcenia jest technikiem żywienia zbiorowego. Od dziesięciu lat interesuje się zdobnictwem rękodzielniczym. W Chatce Ziołowiej jest mała wystawa - wisiorki, bransoletki, nawet pierścionki z drewna. Na nich naklejone zasuszone bratki. Obok ozdoby z filcu - najmodniejszego dziś sposobu na własnoręcznie wykonane ozdoby. Alicja Ożóg uczy swoich gości technik samodzielnego zdobienia. To jedna z atrakcji jej gospodarstwa. Kolejna czeka na gości nieopodal, kilkaset metrów od posesji Ożogów. To Chatka Różana.
- Tu przyjmujemy na nocleg. Działa w zasadzie dopiero od stycznia, wtedy byli tu pierwsi goście - mówi Alicja Ożóg.
Prowadzi do niepozornego budynku. Kiedyś była tu zlewnia mleka. Po jej likwidacji Ożogowie wykupili go i urządzili.
- Wkrótce obsadzimy chatkę bluszczem i różami, najpierw jednak chcemy wyposażyć ją w taras i zadaszenie na auto - zdradza gospodyni. Po otwarciu drzwi zaskakują niepowtarzalne rozwiązania. Pani Alicja sama wymyśliła boazerię z kory drzew. W ten sposób ozdobiła fragment ściany tuż przy wejściu. W Chatce Różanej króluje dekupaż. Przedostał się nawet na wiszące w szafie wieszaki. Ręcznie malowane czerwone maki zagościły nawet na lnianej sukience gospodyni. Różane motywy dyskretnie zdobią rustykalne meble. Trudno uwierzyć, że część z nich pochodzi z odzysku.
- Tę półeczkę zrobiłam z fragmentu starego łóżka. Ktoś podarował mi okienko, które przerobiłam na lustro - pokazuje pani Alicja. Białą drewnianą ramkę zdobi kwiatowy motyw. Mała okienna klamka aż kusi, by ją otworzyć i sprawdzić, czy po drugiej stronie lustra nikogo nie ma. To niejedyne (poza prawdziwym) okno w Różanej Chatce. Tuż nad stolikiem wisi piękne, drewniane okno z podwójną szybą. Za nią kompozycja z suszonych ziół i kwiatów.
Różana Chatka czeka szczególnie na pary. W jednej izbie stoi małżeńskie łoże. W nowocześnie wyposażonym aneksie kuchennym jest wszystko, czego trzeba, by móc przygotować posiłek. Ale stołować można się również u pani Alicji. Dobę w Różanej Chatce para spędzi już za 70 zł. Przy dłuższym pobycie cena, oczywiście, jest niższa. Można również wykupić specjalny romantyczny pakiet.
Bezcenny kontakt z naturą
- Myślę, że moda na agroturystykę dopiero się zaczyna. Ludzie wciąż boją się przyjeżdżać na wieś. Tymczasem za niewielkie pieniądze można przecież wypocząć u nas w ciągu dnia, wypożyczyć rowery, zjeść smaczny obiad, a wieczorem posiedzieć przy ognisku - mówi Alicja Ożóg.
W naszym regionie gospodarstwa agroturystyczne najczęściej oferują rekreację konną i pokazy produktów regionalnych.
- Zimą popularne są kuligi i ogniska, latem spływy kajakowe - dodaje Piotr Dołęga, prezes Studenckiego Koła Naukowego Agro-Ekoturystyki, działającego przy UTP. - Moim zdaniem, gospodarstwa w Kujawsko-Pomorskiem wypadają dobrze. Mamy domowe zoo, pieczenie chleba, można wędkować i wypożyczyć sprzęt. Wszystko dostosowane do potrzeb i oczekiwań klientów. U nas agroturystyka działa przy gospodarstwach rolnych. Przykładowo na Warmii i Mazurach to na ogół zwykłe kwatery prywatne, zarejestrowane jako agroturystyczne, by uniknąć płacenia podatku. W rzeczywistości nie ma tam nawet psa ani kota. Pamiętajmy, że sens tkwi w relaksie i kontakcie z naturą. Rodzinna atmosfera jest bezcenna.
Produkt regionalny to atrakcja gospodarstwa „Kromeczka” prowadzonego przez Urszulę i Mariana Mele z Gądecza.
- Goście mają okazję wypiec samodzielnie tradycyjny gądecki chleb na zakwasie. Poza tym prowadzę też warsztaty garncarskie. Uwielbiam kontakt z ludźmi, bez tego nie byłabym dobrą gospodynią - przyznaje Urszula Mele. **