Przypomnijmy, w ostatnich dniach amerykański sąd upublicznił dokumenty, według których Wayne Rooney 16 grudnia został aresztowany na lotnisku Waszyngton-Dulles w stanie Wigrinia. Zarzuty: nieodpowiednie zachowanie po spożyciu alkoholu oraz publiczne przeklinanie. Piłkarz wracał do Stanów z zawodów Formuły E w Arabii Saudyjskiej.
Według angielskich mediów przed zatrzymaniem pijany piłkarz uruchomił lotniskowy alarm. Wykroczenie nie było jednak dla napastnika D.C. United kosztowne. 33-latek musiał zapłacić 25 dolarów mandatu i 91 dol. kosztów sądowych. Gwiazdor, na którego konto w poprzednim roku wpłynęło łącznie ok. 25 mln dol., takie kwoty zarabia w kilka minut. Nawet, kiedy śpi. Dla Anglika nie był to jednak pierwszy wybryk związany z alkoholem. Choćby we wrześniu 2017 r. odebrano mu prawo jazdy za prowadzenie na "podwójnym gazie".
- Wayne przyjął zgodną z zaleceniami lekarza ilość tabletek nasennych, wymieszał je jednak z alkoholem, który spożył na pokładzie samolotu. W konsekwencji po lądowaniu był zdezorientowany. Zwrócił uwagę lotniskowej policji, która go aresztowała pod zarzutem wykroczenia. Ukarano go mandatem i szybko wypuszczono na wolność. Sprawa jest już zakończona - tłumaczył w niedzielę w oficjalnym oświadczeniu rzecznik prasowy piłkarza.
Klub Rooneya ma zająć się sprawą wewnętrznie. Pozycja piłkarza w United nie jest zagrożona. Wściekłe są za to władze Angielskiej Federacji Piłkarskiej (FA). Rooney został aresztowany miesiąc po swoim ostatnim występie w barwach reprezentacji. 15 listopada urządzono mu huczne pożegnanie, na Wembley rozegrał 120. mecz w kadrze przeciwko USA. W tym roku FA miała też urządzić na londyńskim stadionie uroczystą galę na jego cześć. Według brytyjskich mediów kolejny alkoholowy wybryk napastnika spowodował jednak, że FA rozważa odwołanie wydarzenia.
Sebastian Szymański: Jesteśmy na dobrej drodze do tego, by zająć pozycję lidera ekstraklasy