Gospodarstwo rolne Marcina i Stanisława Paprockich w podbydgoskim Kusowie płonęło od sierpnia pięć razy.
Ktoś podpalał stogi na podwórzu, podkładał też ogień wewnątrz zabudowań, w których znajdowały się zwierzęta. Cielętnik i stodoła zamieniły się w zgliszcza. Strat jeszcze nie oszacowano. Na szczęście mienie było ubezpieczone.
PRZECZYTAJ:Kusowo nabrało wody
Nie ma jeszcze oficjalnego raportu biegłego z dziedziny pożarnictwa, lecz jego wstępne ustalenia wskazują na działanie podpalacza. Pożary wybuchały nad ranem i po południu.
Dwa tygodnie temu wydawało się, że policja z Koronowa znalazła się w końcu na tropie sprawcy. Zatrzymano bowiem jednego z pracowników gospodarstwa, który miał się zachowywać podejrzanie podczas ostatniego z pożarów. Mężczyźnie nie postawiono jednak zarzutu. Zabrakło dowodów.
Przesłuchania wznowiono przed kilkoma dniami. Tym razem śledczy użyli wariografu, zwanego popularnie wykrywaczem kłamstw.
- Oficjalne wyniki będą znane w grudniu - powiedział nam podkomisarz Przemysław Słomski z zespołu prasowego KWP. Nieoficjalnie wiemy, że badanie wariografem nic nie wniosło. Właściciele podejrzewają, że ogień podkładany jest na czyjeś zlecenie. Swoje uwagi przekazali śledczym.