https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wandal jedzie na biwak do parku

Andrzej Pudrzyński
Kradzieże drewna, rozpalane bezmyślnie ogniska, dzikie wysypiska śmieci - wszystko to sprawia, że strażnicy w parkach krajobrazowych mają pełne ręce roboty.

Kradzieże drewna, rozpalane bezmyślnie ogniska, dzikie wysypiska śmieci - wszystko to sprawia, że strażnicy w parkach krajobrazowych mają pełne ręce roboty.

<!** Image 2 align=right alt="Image 66858" sub="Nie wszystkie osoby wybierające się do rezerwatów i parków krajobrazowych podporządkowują się obowiązującym tam zasadom. /Fot. Marek Wojciekiewicz">- Pamiętam pewnego pułkownika, który rozpalił ognisko na wyspie Madera na Zalewie Żurskim. Było lato, drzewa wokół wyschnięte na wiór, więc groźba pożaru była ogromna - wspomina Stefan Łysek, dyrektor Wdeckiego Parku Krajobrazowego w Osiu. - Kiedy go poprosiłem, żeby je ugasił, zaczął się stawiać i mówić, że nie wiem, z kim mam do czynienia. Nie byłem w nastroju do tego typu rozmów, więc wezwałem straż leśną. Kiedy okazało się, że może zapłacić 500 złotych kary, zrobił się potulny jak baranek - śmieje się dyrektor.

Niektórzy sadzą, że wybierając się na biwak do parku, można rozpalać ogniska gdzie się komu podoba. Tymczasem wolno to robić tylko na wyznaczonych i oznakowanych polach biwakowych. Kolejna plaga to wyrzucanie śmieci w parku krajobrazowym czy samochodowe eskapady po leśnych ostępach.

<!** reklama>- Samochodem można wjeżdżać tylko oznaczonymi drogami, gdzie widnieje tablica, że jest ona udostępniona dla ruchu. Wjazd nieoznakowanymi drogami jest nielegalny. Tymczasem ludzie myślą, że skoro przy drodze nie ma żadnego zakazu, to można z niej korzystać - mówi Zbigniew Marek, komendant posterunku straży leśnej w Osiu.

Warto wziąć sobie te uwagi do serca, bo za tego typu przewinienia strażnik może wlepić do 500 złotych mandatu. W razie odmowy jego przyjęcia, sprawa kierowana jest do sądu grodzkiego, a tam kara może wzrosnąć nawet do 5 tysięcy złotych.

O skali tego typu wykroczeń najlepiej świadczy fakt, że strażnicy leśni z Osia wystawiają średnio około 150 mandatów rocznie.

Kolejny problem to kradzieże drewna. Największa miała miejsce w ubiegłym roku. Na brzegu Wisły, między Sartowicami a Wiągiem, wycięto nielegalnie 200 olch, topoli i wierzb. Od Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku dzierżawił tam teren prywatny przedsiębiorca, który miał zgodę na wycinkę wikliny o średnicy nieprzekraczającej kilka centymetrów. Cały kompleks znajduje się na obszarze podległym Zespołowi Parków Krajobrazowych Chełmińskiego i Nadwiślańskiego z siedzibą w Świeciu. Przedsiębiorca najwidoczniej postanowił poszerzyć działalność, bo zabrał się też za wycinkę drzew o średnicy powyżej trzydziestu centymetrów, a na to już nie miał zezwolenia. Ludzi pracujących przy nielegalnej wycince nakryli pracownicy parku. Jak się okazało, dzierżawca terenu wywoził drewno do Grudziądza i tam sprzedawał. Amatorzy nielegalnych wycinek muszą liczyć się z wysokimi grzywnami. Kara waha się od kilku do kilkunastu złotych za jeden centymetr obwodu pnia w zależności od gatunku ściętego drzewa.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski