Dawniej biwakowanie było domeną harcerzy, dziś już większość rodzin posiada własny namiot, a spędzanie wakacji na obozowisku stało się popularną formą wypoczynku.
<!** Image 2 align=none alt="Image 176455" sub="Osoby chcące kupić namiot mają dziś naprawdę szeroki wybór. Na zdjęciu miasteczko namiotowe koło sklepu ze sprzętem sportowym Decathlon w bydgoskim Fordonie Fot. Tadeusz Pawłowski">
- Pod namiot jeżdżę, od kiedy skończyłem osiem lat. Wpierw nad morze zabierali mnie rodzice, potem parę razy brałem udział w obozach, organizowanych przez szkołę, a teraz w każde wakacje staram się znaleźć choć kilka dni, podczas których biwakuję ze znajomymi gdzieś w regionie - mówi pan Dawid, student administracji na UMK.<!** reklama>
Miłością do namiotów zaraził swoją dziewczynę Beatę. - Pierwszy raz wyjechaliśmy pod namiot trzy lata temu. To znacznie ciekawszy sposób na nocleg od wynajmowania domku. I zdecydowanie tańszy. Ma oczywiście swoje minusy, ale też urok, którego nie zamieniłabym na hotelowe luksusy - twierdzi dziewczyna.
W województwie kujawsko-pomorskim znajduje się około dwudziestu zarejestrowanych pól namiotowych, które można znaleźć na stronie www.czaswlas.pl, prowadzonej przez Centrum Informacyjne Lasów Państwowych. Trzeba jednak pamiętać, że nie wszystkie pola są tam zgłaszane przez swoich dzierżawców.
- Najwięcej pól namiotowych w regionie znajduje się na Pojezierzu Brodnickim, w Borach Tucholskich wraz z Zalewem Koronowskim i na Pałukach. Można tam legalnie i stosunkowo tanio postawić namiot - mówi Tadeusz Chrzanowski z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu.
Dodaje, że w ubiegłym roku w Borach Tucholskich przeprowadzano akcję, w ramach której utworzono kilka pól biwakowych o europejskim standardzie. Cena za nocleg od osoby ma wynosić tam 16 złotych, czyli znacznie więcej niż na tradycyjnym obozowisku, ale na miejscu możemy oczekiwać pełnego zaplecza gospodarczego i wielu innych wygód.
Należy pamiętać, że rozbijanie namiotu jest dozwolone tylko w oznakowanych miejscach. Na tych, którzy pokuszą się o nocleg w niedozwolonym miejscu, mogą czekać kary nawet w wysokości kilkuset złotych.
- Jeśli leśniczy złapie osobę, która rozbiła obóz na terenie rezerwatu, to może wystawić mandat nawet do 500 złotych. A trzeba pamiętać, że wzdłuż Brdy ciągnie się rezerwat o znacznej powierzchni. Jednak strażnicy mówią, że wszystko tak naprawdę zależy od wyrządzonych szkód. Często stosuje się po prostu pouczenie. Jednak jeśli ktoś próbuje rozpalić ogień w lesie, to już co innego - tłumaczy Tadeusz Chrzanowski
W województwie kujawsko-pomorskim takie przypadki należą jednak do rzadkości. Z takim zjawiskiem znacznie częściej spotkać się można w miejscowościach nadmorskich oraz w górach, gdzie wiele osób wyjeżdża na biwaki. W tym roku leśnicy z regionu spotkali tylko trzech kajakarzy, którzy nielegalnie rozbili namioty.
- Skończyło się na pouczeniu. Wielu przypadków nie było, ponieważ przez ostatnie trzy tygodnie padał deszcz. Teraz, kiedy ma zrobić się cieplej, strażnicy wzmożą czujność - zapowiada Tadeusz Chrzanowski.