Około 300 złotych kosztuje zakup plakietki, która do złudzenia przypomina polski dowód osobisty. Bez problemu w Polsce można też kupić podróbki dokumentów niemieckich czy angielskich. Dowód osobisty, prawo jazdy lub inny dokument. Wszystkie transakcje dokonuje się przez Internet - przez sieć składa się zamówienia i przez sieć się płaci.
[break]
Jak legalny
W ofercie jednego ze sklepów znajdziemy to, co w opisie: dowody osobiste i prawa jazdy. Wszystko w trzech wersjach: polskiej, angielskiej i niemieckiej. Cena: 320-350 zł. Plastikowa karta ma wszystko to, co legalny dokument. Jedyna różnica polega na tym, że możemy sobie zamówić dowód z np. podobizną Kaczora Donalda lub numerem PESEL wziętym z Księżyca. W internetowych ofertach zamówień na „dokument” można umieścić głupkowate zapisy, jak np. prawo jazdy na kosiarkę i legitymacja Milicji Obywatelskiej. Wątpliwości nabywca nie może mieć, ponieważ, jak czytamy w reklamie - „Każdy dokument posiada hologramy, tłoczenia i jest idealnie odwzorowany”.
Problem polega na tym, że żaden producent nie reklamuje się jako fałszerz. W dodatku wzór polskiego dowodu osobistego nie jest chroniony patentem, więc teoretycznie można produkować coś, co go do złudzenia przypomina.
- Artykuł 270 Kodeksu Karnego mówi, że karę ponosi osoba która podrabia dokument w celu uznania go za autentyczny i przy jego użyciu popełnia przestępstwo, z góry powziętym zamiarem - wyjaśnia podkom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego bydgoskiej KWP. - Firmy, o których mowa, reklamują się jako sprzedające dokumenty „kolekcjonerskie”, a nie „autentyczne”.
Prawo bezsilne?
Małgorzata Woźniak, rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, podkreśla, że sprawa handlu imitacjami dokumentów jest znana resortowi. Problem zgłoszono prokuraturze i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Sprawę tę komplikuje fakt,że to, jak kupujący wykorzysta „dowód kolekcjonerski” nie jest problemem sprzedawcy. Organy ścigania z kolei nie mogą interweniować w tej sprawie o ile nie dojdzie do przestępstwa. A tu można wiele - głównie chodzi o możliwość oszustwa polegającego na wyłudzaniu kredytów.
W województwie w ostatnim roku nie wszczęto żadnego śledztwa związanego z tzw „dowodami kolekcjonerskimi”.