Powietrze jest znacznie czystsze, klientów podobno przybywa.
W regionie puby wprowadzają w życie zarówno rozwiązania tymczasowe - palenie przed lokalem, jak
i kosztowne inwestycje.
<!** Image 2 align=none alt="Image 167823" sub="Jedni tęsknią za dymkiem przy piwku, inni chętniej idą do pubu.(Fot.Archiwum/Tadeusz Pawłowski)">
Naukowcy z Zakładu Chemii Ogólnej i Nieorganicznej Wydziału Farmacji Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Sosnowcu przedstawili pierwsze wyniki badań po tym, jak w listopadzie zaostrzono zasady zakazu palenia papierosów w miejscach publicznych. Plotki o zapowiadanych plajtach restauratorów nakręcały zapewne same koncerny tytoniowe, przerażone spadkiem zysków. Jak się okazało strach miał tylko wielkie oczy.
<!** reklama>
Wyniki badań są dobre
Tymczasem specjaliści na pierwszym, a już zapowiadają kolejne, etapie badań sprawdzili, czy w pubach zaczyna być przejrzyście. Wyniki są dobre. Powietrze w miejscach, w których przestrzegany jest zakaz palenia, jest około cztery razy czystsze niż tam, gdzie jest on łamany - donoszą naukowcy ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.
Niestety, przy okazji wyszło na jaw, że w ponad 40 proc. lokali objętych badaniami nowe przepisy nie były w pełni przestrzegane. Brakowało przewidywanych w nowej ustawie wydzielonych palarni i wentylacji.
- Na co dzień działamy na podstawie tzw. planów kontrolnych UOKiK - mówi nam Grażyna Kozłowska, p.o. naczelnika Wydziału Kontroli Handlu i Usług Branż Żywnościowych w Wojewódzkim Inspektoracie Inspekcji Handlowej w Bydgoszczy. - Możemy również przeprowadzić kontrolę w lokalach na wniosek skarg samych konsumentów. Do tej pory nie wpłynął do nas ani jeden taki donos, a wcześniej się zdarzały. Ustawa o zakazie palenia obowiązuje bowiem już od dawna, w listopadzie została ponownie znowelizowana. Przedtem takie wnioski do nas trafiały. Wszystkie, po naszej kontroli okazywały się zasadne. Teraz panuje cisza - zauważa Grażyna Kozłowska.
Według obserwacji śląskich naukowców, w pubach i klubach przybywa również klientów.
- Zainwestowaliśmy w szklane drzwi i wentylację - mówi pani Agnieszka z pubu „Amsterdam” w Bydgoszczy. - Stali klienci, jak byli tak nadal przychodzą, ale przybywa niepalących. Często słyszę pytanie, czy obowiązuje u nas zakaz palenia i kiedy potwierdzam, klienci mówią: „to dobrze”. Wyraźnie ta odpowiedź sprawia im ulgę.
Potwierdza to Krystyna Tylicka z Toruńskiej Piwnicy Artystycznej, w której również sporo zainwestowano, aby wydzielić palarnię.
- Nikt się nie buntował - mówi nasza rozmówczyni. - Zauważam dużo więcej osób niepalących niż kiedyś. Przyznają, że przyjemnie się siedzi w pomieszczeniu wolnym od dymu.
Brudno na chodnikach
Odwlekając przystosowanie lokalu dla niepalących w czasie, narażamy się jedynie na skargi mieszkańców sąsiadujących z pubem kamienic, sprzątanie petów z chodnika przed klubem i odpływ (szczególnie zimą) zmarzniętych nałogowców, których, jeśli nie papieros, to wykończy niska temperatura.
- Na razie klienci jeszcze wychodzą na zewnątrz, ale od wiosny ruszamy z przebudową - mówi Darek Kowalski z pubu „Pamela” w Toruniu. - Palącym również należy zapewnić pewien komfort - przyznaje. - Osobom starszym, nie stroniącym od dymka, wciąż trudno odnaleźć się w nowej sytuacji, za to niepalących przybywa. W interesie tych pierwszych powinno być zachowanie czystości, gdy wychodzą na zewnątrz, niestety, trudno to od nich wyegzekwować...
- Mróz w takich okolicznościach dobrze wpływa na nawyki, a raczej nałogi - mówi pani Magda z pubu „Jack” w Bydgoszczy. - Kiedy taki ziąb na dworze, nie ma zbyt wielu amatorów dymka. Skarg od mieszkańców też nie, ale rano trzeba po palących zamiatać, mimo że są śmietniki.